Samu Haber
Samu Haber (ur. 1976) – fiński muzyk, wokalista i gitarzysta zespołu Sunrise Avenue.
- Dla mnie te kategorie [pop czy rock] w ogóle nie mają sensu, liczy się sama muzyka, która albo się ludziom podoba, albo nie. Ale jeśli już musiałbym nas gdzieś uplasować, to powiedziałbym, że na albumach reprezentujemy taki pop z domieszką rocka, natomiast na koncertach to już zdecydowanie rock – wtedy gramy ostrzej i bardziej szalejemy. Tak naprawdę jednak nie robi nam absolutnie żadnej różnicy, jak nas poszczególni recenzenci określą i gdzie zakwalifikują.
- Każdy artysta, który mówi, że nie dąży do osiągnięcia sukcesu komercyjnego, że nie interesuje go, ile płyt sprzeda, po prostu kłamie.
- Najlepszym planem jest niczego nie planować – to nasza dewiza.
- Najzabawniejsze jest chyba to z 2007 r., kiedy to po nagraniu koncertu akustycznego w Warszawie jechaliśmy na nagranie TV do Zielonej Góry. Przejazd 400 km. zajął nam ponad 11 godzin! Mało tego, kierowca zupełnie się pogubił, a dziewczyna z wytwórni popłakała się z bezradności. Cudem tam dotarliśmy. Na miejscu mieliśmy 11 minut, by się przebrać i przygotować do nagrania. Aż dziwne, że wszystko się udało. Teraz brzmi to zabawnie, ale wówczas… wyobrażasz sobie chyba to zdenerwowanie.
- Opis: odpowiedź na pytanie o zabawne wspomnienia związane z wizytami w Polsce.
- Źródło: Sunrise Avenue – Samu Haber – Większość piosenek, które piszę powstaje w dość niezwykłych okolicznościach, Rockmagazyn.pl, 13 lipca 2011
- Ostatniego wieczora przed powrotem siedziałem na balkonie w pokoju hotelowym, spoglądałem na wzgórza Hollywood i przyszła mi na myśl ta fraza – „żegnajcie wzgórza Hollywood”. Chwilę potem miałem już w głowie melodię, a cały tekst napisałem w 5 minut. To niesamowite, że niektóre piosenki powstają tak niespodziewanie!
- Opis: o powstawaniu piosenki Hollywood Hills.
- Źródło: Sunrise Avenue – Samu Haber – Większość piosenek, które piszę powstaje w dość niezwykłych okolicznościach, Rockmagazyn.pl, 13 lipca 2011
- Sukces finansowy nie jest niczym złym, póki nie zaprzedaje się za niego duszy i nie rezygnuje z własnej drogi muzycznej.
- Uważam, że Scartlett Johansson jest cudowna. Przede wszystkim wygląda jak normalna dziewczyna: nie za chuda, nie umięśniona jak jakaś kulturystka, po prostu w sam raz. Takie panny lubię. A czy jest blondyną, rudowłosą czy nawet łysą, to mi zupełnie obojętne. Musi mieć coś w sobie. Z laleczką pokroju Victorii Beckham nigdy bym się nie umówił. Dżinsy, proste buty, T-shirt i naturalny uśmiech – to jest perfekt!
- Wiesz, łatwiej mi śpiewać o złamanym sercu, niż coś w stylu „Yippee, właśnie uprawiałem seks”.