Pitbull (serial telewizyjny)
polski serial telewizyjny
Pitbull – polski serial sensacyjny w reżyserii Patryka Vegi. Scenariusz napisali Mariusz Bieliński, Piotr Subbotko, Marek Kreutz i Patryk Vega.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
Wypowiedzi postaci
edytujSławomir „Despero” Desperski
edytuj- Co ty Kwadrat, kopciuchem jeździsz?
- Jak ci zaraz wyjebię z dziewiątki, to będziesz miał frajera.
- No chyba cię suty drą!
- No nie, ja już bym zdążył opierdolić pół bułki wrocławskiej.
- Pukaj, przecież nie będę ci procy do głowy przystawiał.
- Pukniesz rolkę? Nie bój, nie bój, nie ze stadiona.
- Świadki jakieś byli?
- Ta, a on przez okno wyleciał bo dla niego miejsca w windzie zabrakło.
- To się ładnie w chuj załadowaliśmy.
- To te strażniki miejskie, one pierwsze tu byli.
- Uważaj, żeby glut ci wary nie przygniótł.
- Opis: do Szczęsnego w czasie zakuwania w kajdanki.
- Wychodzę z roboty, bo kiedyś muszę, nie? Wsiadam w tramwaj to się ode mnie odsuwają, bo śmierdzę trupem… nawet nie wiem jaka to linia. I samotność to jest wtedy, jak każdy tramwaj jest dobry, bo gdziekolwiek nie pojedziesz to samo cię czeka.
- Z chuja spadłaś, weź ludzi nie strasz.
- Z nim jest rozmowa jak połączenie z Ełkiem!
- Opis: o Barszczyku.
- Złapaliśmy strasznego zbója, którego pan naczelnik tylko w filmach o Kojaku widział
- Opis: do Barszczyka.
Jacek „Gebels” Goc
edytuj- A tu wujcio taka niezdara i się wywalił…
- Ale my nie jesteśmy niewidomi, nie potrzebujemy przewodnika.
- Fajna książeczka, jest co poczytać.
- Opis: rozwijając torebkę z banknotami.
- (…) nie no panowie, kurwa go mać, nie róbcie mi z tego zabójstwa Kennedy’ego. Jeden Said, co to go nikt na oczy nie widział, i ściąga haracze w całej Europie. A prawda jest taka, że parchate same się zapierdalają, a że nie mają na kogo zwalić, no to wymyślili se Saida.
- Taki nowy model rodziny – dwóch gejów i schronisko dla psów.
- Władek nie rób dziadostwa.
- Opis: komentarz na temat picia drinków zamiast czystej.
Inne postacie
edytuj- Barszczyk ci się wylał pod parapetem?
- Postać: Robert „Łapka” Nimski
- Romek! Daj to na papier, prokurator zjedzie ci na sankach, dostaniesz mniejszą pajdę. Wyhaczysz wyrok z dolnej półki.
- Postać: Igor Rosłoń
- Ty się nie wpierdalaj, bo nie wiesz gdzie barykada jest.
- Postać: Zbigniew „Benek” Chyb
- Opis: do Nielata.
- Witam w kolejnym odcinku moich przygód. Nazywam się detektyw Ostrowski, nie mylić z Rutkowskim.
- Postać: detektyw Ostrowski
Dialogi
edytuj- Tomek Kozłowski: A czemu pan taki miły? Pana kolega nie był. Pan się mnie boi?
- Igor: To nie jest kwestia czy ja się ciebie boję, czy ja się ciebie nie boję. Ja po prostu myślę że… że wasza matka zrobiła wam krzywdę.
- Tomek Kozłowski: Ta suka zrobiła krzywdę Grześkowi.
- Igor: Jaką krzywdę?
- Tomek Kozłowski: Pan był u mnie w domu? Widział tą rodzinkę? Ja nawet chciałem się stamtąd wyprowadzić. Tylko brat by został. A te darmozjady, nieroby wiecznie tylko te pierdolone pieski przyprowadzali. I te pieski ujadały, sikały i srały. Jak to długo można było znieść? Dzień, tydzień? Wszyscy tam są pierdolnięci. Tylko ja jeden jestem normalny.
- Igor: Nie no w sumie tak, tak, tak. Ale dlaczego wyście… ją ją zabili? Nie mogliście się wyprowadzić?
- Tomek Kozłowski: Ja to przynajmniej jestem nauczycielem angielskiego i robię coś pożytecznego. A ta cała pierdolona rodzinka co? Hoduje karaluchy, opierdala się, ogląda jakieś telenowele w telewizji. Grześka było mi szkoda.
- Igor: No a po co zamontowałeś te… zamki w drzwiach?
- Tomek Kozłowski: Bo suka nas rozdzieliła. Musiałem coś zrobić. Wiecznie mi trajkotała, że mam na niego zły wpływ.
- Igor: Nie dało się jej przetłumaczyć?
- Tomek Kozłowski: Tej kurwie coś przetłumaczyć? Wszystko wpuszczała jednym uchem, a wypuszczała drugim. Ja przez pół roku musiałem ją prosić, żeby puściła mnie do Zakopanego na trzy dni.
- Igor: No.
- Tomek Kozłowski: I w końcu dopiąłem swego. I tam dotarłem do młodego… i niestety, przekonałem go, że trzeba starą zapierdolić. Albo albo. Albo wóz albo przewóz.
- Igor: Jak?
- Tomek Kozłowski: Normalnie. Wiertarką. Ojciec ma boscha.
- Igor: Ale jak wiertarką?
- Tomek Kozłowski: Normalnie. Wpierdolić w szyję wiertarkę. Wrzzz, wrzzz, wrzzz, raz, drugi, trzeci. Akurat stary miał fajne nasadki, pomogły.
- Despero: Alimenty zaległe, pensję liczysz?
- Gebels: Raczej zasiłek…
- Despero: To na chuj ci kalkulator z tyloma zerami.
- Gebels: To po przecinku.
- Dziewczyna z burdelu: Co jest?
- Metyl: Bomba, może ci dupę rozerwać.
- Dziewczyna z burdelu: Nie ma takiej bomby.
- Gebels: Cześć.
- Dyżurny: Siemasz.
- Gebels: Postrzelać bym chciał.
- Dyżurny: Ja też bym chciał.
- Gebels: Do tarczy.
- Dyżurny: A ja się pytam do czego?
- Gebels: Masz coś?
- Dyżurny: Telewizor ci mogę ożenić i parę telefonów.
- Gebels: Nie mam do kogo dzwonić.
- Dyżurny: Do mnie zadzwoń sam siedzę, chętnie pogadam.
- Gebels: Z nią se pogadaj. (Wyciąga pół litra)
- Despero: Dopiero co siadłem, no. (łyk piwa) No dobra to rencista zostaje – my idziemy.
- Gebels: Pocałuj mnie w dupę, dobra?
- Despero: A ty mnie w dupę.
- Gebels: A to cię przepraszam.
- Despero: Nie, to ja przepraszam.
- Naczelnik: Goc, czekaj… Myślicie, że jak podrzucicie tego ipoda pod drzwi wejściowe i sprawa załatwiona?
- Gebels: Co?
- Naczelnik: Nie udawaj, dobrze wiesz o czym mówię.
- Gebels: Aaa czyli że to coś się znalazło? Wie pan, pijaki tak mają.
- Naczelnik: Goc, ty nie rób ze mnie wała, dobrze?
- Gebels: Ja nie robię, ale jeżeli pan naczelnik tak się czuje, to bardzo mi przykro.
- Źródło: odcinek 28
- Strażnik miejski: I jak?
- Despero: Butów se nie chce spierdzielić… Kurwa! Kurwa!
- Opis: Despero w Gamie po strzelaninie, gdzie jest pełno wody, ponieważ wywaliło kaloryfer. Despero chodził po krzesłach, starając się oszczędzić nowe buty. Ostatecznie wpadł do wody.
- Gebels: I jak synuś?
- Syn: Powiedzieli, że są chujowe.
- Gebels: Który kurwa powiedział, że są chujowe, co?
- Opis: Gebels powiedział synowi, żeby porozdawał swoim kolegom naklejki z motywami maskotek policyjnych
- Igor: Jeden koleś był z kałachem.
- Despero: Ta, był. Chcesz jego zdjęcie? (Despero podaje Igorowi zdjęcie) Gdzie jest ta straż?
- Igor: Dostali interwencję.
- Despero: Gówno dostali! Ktoś zajebał sto tysięcy euro.
- Igor: Ty, może to ten, nie? (Igor pokazuje zdjęcie Karola Łani)
- Despero: Nie, mówię ci to te strażniki miejskie, one tu pierwsze były. I gdzie są? (Igor i Despero stoją przy samochodzie straży miejskiej) Co dostały jakieś zlecenie?
- Igor: Ty, tam są.
- Despero: Ty czekaj, czekaj, czekaj.
- Igor: Stój! St… stój policja, stój! Gleba!
- Despero: Gdzie masz kasę?
- Strażnik miejski: Panowie, to może pół na pół?
- Despero: Ty fiucie! To ja sobie marnuje buty za pół pensji, a ty mi kradniesz hajs z miejsca zdarzenia! Ja ci dam kurwa pół na pół! (Despero kopie strażnika)
- Strażnik miejski: Złodzieje zajebani.
- Despero: Kabel odciął.
- Benek: Przestań, przestań.
- Zoro: Policjanci…?
- Despero: Na ziemię kurwa!
- Gebels: Na ziemię!
- Despero: Na ziemię, kurwa!
- Gebels: Kurwa!
- Despero: Ale nas wyczuł, jeeebany!
- Gebels: Jedziesz kurwo do fabryki.
- Despero: Wiedział, kurwa! Powiedz Zoro, co? Skąd wiedziałeś?
- Zoro: Powiedział mi policjant. (Wypowiedziane w obcym języku)
- Gebels: Po polsku! Po polsku!
- Zoro: No, zadzwonił do mnie policjant z wydziału zabójstw i powiedział żebym otworzył drzwi i poddał się, bo przyszła po mnie policja. (Wypowiedziane w obcym języku)
- Gebels: Co kurwa, co?
- Benek: (śmiech) Nielat.
- Despero: Nie no, przecież mu łeb urwę!
- Kwadrat: Każ mu spieprzać. Za pięć stówek nie będzie Salwador jego suki ruchał. Heh! Powiedz mu: tysiąc. Za pięć stówek to ty możesz go wydymać. (śmiech) Co za frajerzyna.
- Despero: Bierzesz tysiąc euro za jedno pukanko?
- Kwadrat: Człowieku! Stój! (Kwadrat mówi do psa). To jest Salwador Papilon, najlepsza hodowla w Polsce. Cała Europa chce go grzać. Może chcesz jednego szczeniaczka, dam ci za friko.
- Gebels: Nie jest dziecko – znajdzie się.
- Barszczyk: A skąd to wie?
- Gebels: Bo ma taką dużą głowę.
- Gebels: Jest Jarek?
- Była żona Gebelsa: Nie! Nie zawiozłeś go do szkoły?
- Gebels: Zawiozłem.
- Była żona Gebelsa: To po co pytasz?
- Gebels: Żeby cię, kurwo, spokojnie zajebać… To ty na mnie kuratorów przysyłasz, z buciorami mi w życie chcesz wchodzić?! Brudy chcesz wywlekać?! Ja tobie, kurwo jedna, flaki wywlokę! Ty suko pierdolona ty!
- Despero: Nielat do Despera. Nielat!
- Nielat: Co?
- Despero: Gówienko! Wydzwoń Zoro, chcemy zobaczyć czy jest na kwadracie. Numer 6654321.
- Benek: No, będziemy lecieć. Cześć.
- Kmieciak: Beniu… Pierdol się.
- Despero: Operacyjniak żeby być dobry w temacie musi być na ulicy 7–8 lat. No chyba że jest naprawdę dobry, to pięć. Ty nie będziesz w temacie dobry nigdy. W gazetach o operacyjnych nie piszą, to co karierę zrobisz? Ja na komisarza już czekam cztery lata. Pieniądze tu żadne… Strażakiem zostań, płacą tyle samo. O, widzisz – twój tata ma dobrze. Pobiega trochę z procą przed kamerą i co, źle ma? Na miesiąc dziesięć razy tyle co ty. Także dobrze ci radzę Nielat, spasuj z tematem bo… Supermanem to ty będziesz jak ci tata rolę w filmie załatwi.
- Nielat: Chuj do tego ma mój ojciec aktor.
- Policjant z Białegostoku: Puścimy info, że zginęła policyjna fura. Już to przerabiałem, jak mi zwinęli trapeza spod domu. Pół godziny i się znalazł.
- Gebels: W pół godziny to oni zrobią z niego klocki lego.
- Tomek Kozłowski: Rura weszła do pokoju od razu zaczęła się awanturować. To co miałem zrobić? Rzuciłem się na nią i zacząłem z nią szarpać. Siostry były w pokoju, ale jak zwykle nie reagowały. Szarpałem się, szarpałem się, szarpałem się, w końcu się wkurwiłem, wziąłem klawiaturę, raz, drugi, trzeci, piąty, dziesiąty przypierdoliłem po łbie i za jedenastym razem zamilkła.
- Igor: I potem jej ten łeb obciąłeś?
- Tomek Kozłowski: Tak, miałem taką przyjemność, obciąłem. Ale nawet pod koniec były problemy z nią. Jeszcze z tym kręgosłupem to pół biedy, ale te mięśnie karku, kurwa, jak u jakiegoś geparda, nie wiem, rysia, chuj wie u jakiegoś słonia. No ale udało się. Na całe szczęście.
- Igor: A brachol się trochę przyłożył?
- Tomek Kozłowski: Przyłożył się. Zauważył został kawałek skóry. Na szyi. Wziął nóż, odciął, a mi się to spodobało.
- Igor: Ty, a czemu żeście ją do tej szafy wepchnęli?
- Tomek Kozłowski: A co miałem się przemęczać? Miałem ją znosić na dół? Jak ja i tak byłem już zmęczony. I miałem już tego serdecznie dość. Łatwiej włożyć łeb do folii i schować w szafie. Prawda?
- Igor: No ale jak? No myślałeś że w tej szafie, że co że ją korniki ją wpieprzą, co i nikt się… nie nie domyśli, a potem tylko kości przyjdziesz wyniesiesz?
- Tomek Kozłowski: Tak, tak właśnie myślałem, że nikt nit dojdzie.
- Igor: Dlaczego?
- Tomek Kozłowski: A kto by uwierzył, że syn zabił własną matkę? Pan by to zrobił? Pan by w to uwierzył?
- Gebels: Synek, słyszałeś jak… jak tata mówił, że ma w dupie?
- Synek Gebelsa: Tak.
- Gebels: No to pamiętaj, żeby tak nigdy nie mówić. Dobra? Chyba żeby…
- Synek Gebelsa: Chyba, że co?
- Gebels: No chyba, że masz w dupie.
- Gebels: Szukam Śruby.
- Kurczak: Do Castoramy idź.
- Despero: Ty, Romuś, a twoja matka mówi, że wyszedłeś o 5 rano.
- Romuś: Co ona tam wie, wsiowa baba na emeryturze, zegarka nie ma.
- Gebels: Co ty kurwo debila z matki robisz. Ty, kurwa, gwiazdorze jebany ty!
- Despero: Ty, to niezły gość jesteś. Trzy kurwy ja bym nie dał rady.
- Romuś: Bo ja to jestem taki, że jedna to mnie nie rusza.