Paweł Zarzeczny

polski dziennikarz sportowy

Paweł Zarzeczny (1961–2017) – polski dziennikarz sportowy specjalizujący się w tematyce piłkarskiej, pisarz, publicysta, felietonista.

  • Ale wracam do tego Lewego – jednego można mu pozazdrościć. Nauczycieli! Popatrzcie tylko po kolei, eureka: Wójcik, Smuda, Klopp, Guardiola! Od dwóch pierwszych nauczył się czego nie robić, od trzeciego pracy, a czwartemu chciałby zaimponować i go prześcignąć, co zresztą więcej niż pewne. Pamiętajcie, bez świetnych nauczycieli nie nauczycie się niczego.
Paweł Zarzeczny (2013)
  • Dom dziecka u zakonnic, wyobrażasz sobie? Wstajesz rano i idzie taki potwór, ubrany w strój zakonny i leje cię cały czas. Za to, że jesteś. I daje ci jeść. Ja do dziś pamiętam, Białołęka. I mogę ci powiedzieć coś takiego, co nie wiem czy mówiłem, ale po tym jak moja mama została zamordowana, brała mnie na odwiedziny siostra mojej mamy.
  • Jedyne, czego nauczyli mnie przez ćwierć wieku dziennikarze, to picia wódki. Wszystko inne umiałem wcześniej. Naprawdę.
  • Jestem bydlakiem. Kawałem chama. Grubą świnią. Cynikiem. Nic mnie nie rusza, ani mordy, ani bandytyzm, ani wasze chamstwo, bo ja was stworzyłem przecież. Ale od soboty płaczę. Naprawdę nie sądziłem, w najśmielszych marzeniach, że kompletnie nie umiejąc grać w piłkę nożną ogramy mistrzów świata. W Warszawie, Niemców. Tu jest klucz do tych łez.
    • Źródło: weszlo.com
    • Opis: po zwycięstwie reprezentacji Polski z Niemcami 2:0, 11 października 2014.
  • Kazio… On to mnie usynowił, tak że mieszkałem u niego, jadłem. A w zamian mu pisałem jako kronikarz, jako sekretarz wszystkie teksty, książki.
  • Na studiach były seminaria warsztatowe i można było wybrać kierunek dziennikarstwa. A ponieważ to był stan wojenny, to ja chciałem jak najdalej od polityki spieprzać. Bo byłem w opozycji totalnej, najbardziej jak się dało. Więc zgłosiłem się na zajęcia sportowe.
  • Nasz kraj, pozbawiony wynalazców, inżynierów, wybitnych lekarzy, wybitnych polityków, wybitnych piosenkarek, piosenkarzy, malarzy… no to ma lidera, na jakiego zasługuje – Piotra Żyłę, który zrobi „heheh” i to jest właśnie kwintesencja polskości…
  • No więc – pisanie to sprawa prosta. Ale tylko dla dotkniętych palcem Bożym. I już przez to skazanych na wieczne cierpienie, niezrozumienie, niedostatek i zawiść. Bo jak wiadomo pionierzy giną od strzałów w plecy. Bo wysforują się na czoło…
  • Wracamy do meczu, siódma minuta. Łęczna-Płock. Od razu umówmy się, że jest to mecz drużyn, które trochę słabo grają w piłkę, dlatego śledzenie tej transmisji będzie dla państwa próbą cierpliwości.
    • Źródło: Canal Plus Sport
    • Opis: komentarz meczu piłki nożnej Górnik Łęczna-Wisła Płock
  • Tylu już znawców piłki przybyło, a tylu piłkarzy ubyło, ze zastanawiam się czy moja pisanina ma jakikolwiek sens. Pisanina o kretynach dla kretynów, po kretyńskich meczach. Aha, kretyn to Ty. Możesz mnie opluć, bezimiennie, to Twoje kretyńskie prawo. Ale ja nie jestem Miecugow. Wstanę i oddam.
  • Wy się nie macie podobać piłkarzom, czy trenerom. Wy się macie podobać czytelnikom, bo to oni składają się na wasze pensje. A jak się jakiś piłkarz jeden obrazi, to licząc, że w Polsce jest trzysta tysięcy piłkarzy, to jeszcze wam zostaje 299 999 nieobrażonych.
    • Źródło: polskatimes.pl
    • Opis: do dziennikarzy Przeglądu Sportowego (jako zastępca redaktora naczelnego)
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Z dziennikarzy, na których życie zawodowe wywarłem ewidentny wpływ, można spokojnie całą jedenastkę ułożyć. Ale ja też miałem dobrych nauczycieli. Bo mnie uczyli Szczepłek, Atlas. Od Atlasa niewątpliwie nauczyłem się swawoli i takiego luzactwa kompletnego. I strasznie mu zazdrościłem, bo jak pierwszy raz mnie zaprosił do siebie do domu, to siedział na takiej wielkiej kanapie i pił whisky. Rano o dziewiątej. Pomyślałem sobie wtedy: „O kurwa, ale to fajne życie”.