Nie ma powodu, by płakać

Nie ma powodu, by płakać – powieść autorstwa Małgorzaty Wardy z 2008 roku.

  • Babcia siedzi w fotelu całymi dniami jak posąg. Nogi nakrywa kocem, wkłada grube kapcie, na ramionach ma zielony szal, który zrobiła dla niej moja siostra kilka lat temu, i po prostu siedzi: latem, jesienią i zimą. Siedzi z rana, siedzi po południu i wczesnym wieczorem.
    • Źródło: rozdział I
  • Bo jej ciało to jedna z najpiękniejszych opowieści, jakie kiedykolwiek rzeźbiliśmy. Jest autentyczna z tymi krzywymi nogami, spuchniętymi od chodzenia, z tą pomarszczoną skórą, która przypomina korę drzewa. Z ustami układającymi się w buntowniczą krzywiznę; z przerzedzonymi włosami, których najwięcej jest na czubku głowy, a które przy skroniach zaczynają znikać. Z dłońmi, które dwa lata temu sobie odmroziła, krążąc zimą po mieście bez rękawiczek. Modelka tego nie rozumie, ale jej ciało jest sto razy ciekawsze niż ciało młodej dziewczyny o jędrnych piersiach, zgrabnych udach i talii osy. Podkasana koszula unosi się jak nadmuchana architektura oparta na dwóch tyczkowych nogach. Jej zgrabne plecy, okrągłe, opadłe ramiona, bruzdy na twarzy, powiększone ręce z wykręconymi artretyzmem palcami-każde zagłębienie i wypukłość opowiada jej historię, aż chce się słuchać.
    • Źródło: rozdział I
  • Kiedy mam zamknięte oczy, Bartek patrzy na mnie bezkarnie. Niemal czuję jego wzrok. Patrzy na moje usta. Potem na powieki i pokrywający je ciemnoszary pastel. Później na kaptur zielonego płaszcza.
    • Źródło: rozdział I
  • Tak lubię te momenty o świcie, półmrok w pokoju, powolne tykanie zegara, chłód w powietrzu, który osiada na czubku mojego nosa, wrażenie, że ciało jest nieskończenie ciężkie i że zatapia się w głąb łóżka. W takich chwilach czas przestaje się kurczyć. Nie myślę o tym jak mało go pozostało.
    • Źródło: rozdział I