Nicholas Evans
Nicholas Evans (ur. 1950) – angielski prozaik.
- Najważniejsze rzeczy w życiu nigdy nie zdarzają się przez przypadek. Ale nawet przy tych, które są nieuchronne, trzeba trochę poczekać, a nawet czasami odrobinę im pomóc.
- Źródło: Serce w ogniu, tłum. Jerzy Łoziński
Zaklinacz koni
edytuj(ang. The Horse Whisperer; tłum. Paweł Witkowski)
- Być może Pielgrzym nawet winił siebie samego za to, co się stało. Bo niby dlaczego ludzie mieliby uważać, że mają monopol na poczucie winy?
- Był to, jak wierzyła, prosty i bezsporny życiowy fakt, że jeśli kobieta posuwa się do ostatecznych granic, by zdać się na łaskę mężczyzny, to ten mężczyzna nie będzie chciał, nie będzie mógł odmówić.
- Chyba to właśnie jest wieczność. Po prostu jeden długi ciąg takich „teraz”. I chyba też wszystko, co można zrobić, to spróbować żyć jednym teraz w danej chwili, nie zawracać sobie głowy poprzednim teraz albo następnym teraz.
- Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie i akceptowanie go, i bycie wobec niego lojalnym, niezależnie od bólu, bo ból z powodu nie bycia lojalnym jest o wiele, wiele większy.
- I pomyślała także, chociaż tego nie powiedziała, jakim ryzykownym towarem jest miłość oraz że właściwe zrównoważenie dawania i brania jej jest zbyt precyzyjnym zadaniem dla zwykłych istot ludzkich.
- Jedna z nich przeczytała książkę tłumaczącą sny i mówiła tej drugiej, że według tej książki, jeśli śnią ci się węże, to tak naprawdę masz obsesję na punkcie penisów, a druga na to, phi, no to mi ulżyło, bo mi zawsze śnią się tylko penisy.
- Kiedy spadłeś, od razu wspinaj się z powrotem, by nie stracić panowania nad sobą.
- Najczarniejsza godzina przychodzi przed świtem.
- Obudził się z nadejściem świtu i od razu poczuł obok siebie jej śpiące ciało. Leżała wtulona w jego ramię. Czuł na skórze jej oddech i miękkie podnoszenie się i opadanie piersi. Prawą nogę przełożyła nad nim, a jej prawa dłoń leżała nad jego sercem. Na udzie zaś czuł delikatne kłucie jej podbrzusza. Była to wyjaśniająca godzina prawdy, kiedy zazwyczaj mężczyźni odchodzą, a kobiety chcą, aby zostali.
- Rzecz tylko w tym, iż Annie była, no, taka pewna siebie we wszystkim. Taka radykalna i zdecydowana. Prowokowało to do walki, nawet gdy się człowiek z nią zgadzał.
- Są rzeczy, których inni ludzie nigdy nie potrafią zrozumieć, pomyślała. Zawsze musiało być w tę albo w tę, a to było bardziej skomplikowane.
- Tam, gdzie jest ból, jest ciągle uczucie, a tam, gdzie jest uczucie, jest nadzieja.
- To [jazda konna] jak proszenie kobiety do tańca. Jeżeli nie masz pewności siebie i boisz się, że ci odmówi, i podchodzisz ukradkiem, patrząc na swoje buty, to jasne jak słońce, że ci odmówi. Wtedy, oczywiście, możesz spróbować złapać ją i zmusić do skakania po podłodze, ale w końcu żadnemu z was nie sprawi to zbytniej radości. (…)
Tańczenie i jazda konna to to samo cholerstwo. Chodzi o zaufanie i przyzwolenie. Jedno się trzyma drugiego. Mężczyzna prowadzi, ale nie ciągnie jej na siłę, proponuje współpracę, a ona czuje to i idzie z nim. Są w harmonii i poruszają się we wzajemnym rytmie, po prostu na wyczucie.
- Więc jaka była różnica między tymi dwoma życiami?
Jedno składało się z obowiązków, a drugie z możliwości. Stąd, być może, pojęcie realności. Obowiązki bowiem są namacalne, mocno zakorzenione w czynach obu stron; możliwości zaś to chimery, kruche i bezwartościowe, nawet niebezpieczne. I w miarę, jak stajesz się starszy i mądrzejszy, uświadamiasz to sobie i odcinasz je. W ten sposób jest lepiej. Oczywiście.