Mieczysław Wilczek

polski przedsiębiorca, polityk, b. minister

Mieczysław Wilczek (1932–2014) – polski chemik, prawnik, przedsiębiorca, w latach 1988–1989 minister przemysłu, autor ustawy o działalności gospodarczej, tzw. „ustawy Wilczka”.

  • Balcerowicz mawiał nawet, że przy „okrągłym stole” był tylko jeden liberał i to po stronie rządowej. Mówił o mnie. Związkowcy domagali się pełnej indeksacji płac, bronili socjalizmu. Wtedy miałem też do czynienia z jednym z braci Kaczyńskich. Kiedy chcieliśmy zamknąć 15 kopalń i zlikwidować uciążliwy, czterobrygadowy system pracy, Kaczyński – nie wiem który, bo ich nie rozróżniałem – jako związkowiec nie zgodził się. Tłumaczyłem, że wprowadzone zmiany przyniosą korzyść górnikom, będą mieli wolne soboty i niedziele. Niestety, bez skutku.
  • Chodziło o to, by wyrwać decyzje z rąk urzędników, którzy z wielu powodów czasem ukatrupiali rozpoczęcie działalności. Na podstawie tej ustawy w pierwszym roku — 1989 — powstało 3,5 mln przedsiębiorstw, a w następnym kolejny milion. To było coś nieprawdopodobnego. Nawet ja byłem zaskoczony.
    • Opis: o tzw. ustawie Wilczka.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, Oto ojciec proszku Ixi, „Duży Format” (dodatek „Gazety Wyborczej”), 17 sierpnia 2007
  • Dziś rano nawet na ulicy zaczepił mnie człowiek, który mówi „Panie Wilczek, czy pan już z uwagi na wiek tak zgłupiał, że pan chcesz głosować na Kaczyńskiego?”. Otóż chcę powiedzieć, że nie chcę głosować na Kaczyńskiego, dlatego że z wszystkim mi się kojarzy, tylko nie z przedsiębiorczością.
  • Komuniści dawali mi spokój, bo oni mieli jakiś dziwny szacunek dla wynalazców, racjonalizatorów i nawet przepisy były łaskawe dla nas.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, Oto ojciec proszku Ixi, „Duży Format” (dodatek „Gazety Wyborczej”), 17 sierpnia 2007
  • Miałem awanturę z prezesem Państwowej Komisji Cen, dotyczącą artykułów tak zwanej lekkiej chemii. Zacząłem mówić, że nie można tolerować takiej polityki, że słoik dobrego kremu kosztuje tyle co dwa jajka. Wtedy prezes komisji cen zaprotestował, mówiąc, że kremy powinny mieć tak niską cenę, aby każda łódzka prządka mogła sobie nim d... smarować. Wtedy powiedziałem mu, że jeżeli chce produkować kremy do d..., to nie ze mną. Następnego dnia złożyłem dymisję.
  • Naszym dostawcą surowców [w firmie Pollena] od detergentów był koncern Shell. Często jeździłem do Londynu i zawsze przyjmował mnie dyrektor ich Centrum Badawczego, dr Kerbner. Kiedyś odwoził mnie na lotnisko, poszliśmy na kawę. On mnie zaczął pytać o moją pracę nad związkami pachnącymi, bo tym się kiedyś zajmowałem. I opowiada, że ma pewien problem chemiczny z syntetycznymi alkoholami tłuszczowymi. Poradziłem, by spróbował jeszcze w inny sposób to rozwiązać. I na serwetce napisałem pewne wzory chemiczne. On tę serwetkę zabrał. Po roku pojechałem znowu do Londynu i mówią, że czeka na mnie dyrektor naczelny. Wszyscy jacyś tacy uroczyści i wręczają mi taki papier zafoliowany, a tam jest napisane, że to jest patent Shella, a twórcami patentu są dr Wilczek i dr Kerbner. (…) Najpierw się przeraziłem. Pomyślałem, że jak w Polsce się dowiedzą, to uznają mnie za zdrajcę, który sprzedaje, wywozi na Zachód tajemnice gospodarcze. Ale byłem jednocześnie zdumiony rzetelnością tego Kerbnera. Przecież nikt by się o tym nigdy nie dowiedział jaki był mój wkład.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, Oto ojciec proszku Ixi, „Duży Format” (dodatek „Gazety Wyborczej”), 17 sierpnia 2007
  • Pojechałem do Oxfordu na sześć miesięcy. Wtedy w Polsce cała nasza katedra teoretycznej chemii organicznej pracowała nad takimi związkami postaci alifatycznej. Chcieliśmy rozdzielić dwie substancje, które były identyczne, tylko różniły się trzema stopniami w temperaturze wrzenia. To było bardzo trudne. W Oxfordzie jeden profesor zapytał nad czym pracuję w Polsce. Jak mu powiedziałem, to on mówi: „Wie pan co, niech pan weźmie asystenta, on panu przeprowadzi tę destylację molekularną”. No i oczywiście ten asystent przywiózł mi oba związki rozdzielone. I wtedy się wściekłem, pomyślałem, że nie ma sensu z nimi się ścigać, bo to był dla nas wyścig w worku.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, Oto ojciec proszku Ixi, „Duży Format” (dodatek „Gazety Wyborczej”), 17 sierpnia 2007
  • (…) proszę pamiętać, że wówczas nikt, nawet „Solidarność”, wcale nie chciał wprowadzenia kapitalizmu. Oni wszyscy chcieli socjalizmu z ludzką twarzą. Jak ja im mówiłem, że taki socjalizm musi zawsze mieć gołą „d…”, to się wszyscy uśmiechali niedowierzająco.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, Oto ojciec proszku Ixi, „Duży Format” (dodatek „Gazety Wyborczej”), 17 sierpnia 2007
  • Wybrałem Politechnikę Śląską, chemię oczywiście. Zaraz, na II roku, po zdaniu egzaminu z chemii organicznej, zostałem asystentem (…) bo ja byłem obkuty w tej chemii nieprawdopodobnie. I moi koledzy, z którymi zaczynałem studia, zaliczali u mnie ćwiczenia.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, Oto ojciec proszku Ixi, „Duży Format” (dodatek „Gazety Wyborczej”), 17 sierpnia 2007
  • Zdecydowałem się wejść do rządu, ale chciałem mieć wolną rękę. Rakowski zapewnił, że będzie moim parasolem ochronnym. Mimo to, trzy razy stawałem przed biurem politycznym. Grzmiałem wtedy, broniąc swoich tez i niejednokrotnie powołując się na Miltona Friedmana. Pamiętam, że Jaruzelski dłońmi zatykał uszy.