Marta Ścisłowicz
polska aktorka
Marta Ścisłowicz (ur. 1984) – polska aktorka.
- Bez ryzyka ten zawód nie istnieje. I to mnie strasznie kręci. Dlatego staram się brać jak najwięcej z tego, co mi świat daje i spełniać się zawodowo na wielu płaszczyznach. Jestem bardzo szczęśliwa, że po szkole trafiłam do Bydgoszczy i nie zasiliłam grona bezrobotnych aktorów, których z roku na rok przybywa. Bo może się nie udać rola, spektakl może okazać się klapą, ale najważniejsza jest ciągła możliwość intensywnej pracy i rozwoju. I o tym zawsze marzyłam. By w teatrze budować bazę aktorskiego rzemiosła, z której zawsze będę mogła czerpać i wciąż do niej wracać.
- Opis: o aktorstwie.
- Źródło: „artpapier”, 7 kwietnia 2010
- (...) każda rola jest dzieckiem aktora; rodzi się często w bólach, a czas pracy i prób nad nią jest niczym okres ciąży.
- Źródło: „artpapier”, 7 kwietnia 2010
- Nigdy nie płaczę nad mlekiem, które już się rozlało. Próbuję iść do przodu i zamykać kolejne karty swojego artystycznego życia. Jedno wiem na pewno, że chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do tego tekstu i do roli, której nie dane było urodzić się w tym projekcie.
- Źródło: „artpapier”, 7 kwietnia 2010
- Role Olgi i Marii Grekow były dla mnie ogromnym wyzwaniem, bo wymagały szerokiego spojrzenia na kondycję człowieka, musiały wyjść poza aspekty ludzkie zawarte w samych postaciach. Dlatego myślenie o tych bohaterkach, poszukiwanie motywów ich postępowanie to był czas wyjątkowy, tak jak wyjątkowy był cały projekt, który zakładał pokazanie autora Wiśniowego sadu w formie tryptyku. Stąd też bardzo ważne było w tym przypadku właściwe rozłożenie sił, żeby praca intelektualno-emocjonalna nad poszczególnymi rolami była w zgodzie z własną energią, którą musimy umiejętnie rozkładać na poszczególne etapy pracy. Bardzo lubię grać Trzy siostry i Płatonowa, bo moje bohaterki są skrajnie różne. Choć z Olgą, jako najstarszą z sióstr, od początku walczyłam. Nie czułam się jeszcze na tyle dorosła, odpowiedzialna i dojrzała. Dlatego poszukiwanie tych elementów charakteru w sobie, a tym samym jakby przełamywanie samej siebie, było niezwykle intrygujące.
- Źródło: „artpapier”, 7 kwietnia 2010
Zobacz też: