Marsz Szmat
Marsz Szmat – demonstracja ludzi prowokacyjnie ubranych. Celem marszu jest protest przeciwko gwałtom.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
- Co ciekawe, pośród patronów tej groteskowej imprezy (m.in. Feminoteka.pl, Seksualnosc-Kobiet.pl, Kobiety-Kobietom.com, Trans-Fuzja.org (!!!), MoreLove.eu, u-f-a.pl, fyh.com.pl, homoseksualizm.org.pl, Radio Kampus, Planeta FM, Laif, Lineout, Live Life) znalazło się... Polskie Radio Czwórka. Temu ostatniemu chyba całkowicie przebiegunowały się kierunki – wystarczy wspomnieć choćby ostatnią akcję radiowej „Trójki”, promującej bezobjawowy patriotyzm z czekoladowym orłem i różowymi balonikami zamiast polskiej flagi. To właśnie na antenie „Czwórki” w kontekście Marszu Szmat padły z ust Anny Golan znamienite słowa. Seksuolog uznała bowiem, że odpowiedzialność za obarczanie winą zgwałconych kobiet ponoszą... inne kobiety, co jej zdaniem jest uzasadnione psychologicznie.
- Czy Drogie Panie, naprawdę uważacie, że jak wyjdziecie na ulice bez staników to coś wskóracie, prócz zainteresowania stada śliniących się gapiów?
- Jeśli ktoś idzie na Marsz Szmat to jest szmatą. Sam siebie stawia pod tym sztandarem, więc cóż ja więcej mogę tu powiedzieć. Ja po prostu używam ich określeń, narzuconego przez nich języka, mówię o nich tak, jak sami siebie nazwali. Co więcej, trzeba też pamiętać o zasadzie przyczynienia, o której każdy wie. Nie trzeba być wielkim filozofem, aby stwierdzić, że jak ktoś idzie ulicą na golasa, to będzie prowokował. Oczywiście, nikt nie usprawiedliwia sprawców gwałtów, ale tak po prostu jest.
- Marsz Szmat, czyli prowokacyjnie i wyzywająco ubranych ludzi, po raz pierwszy przejdzie przez Warszawę. Cel: walka ze stereotypami związanymi z przemocą seksualną.
- Na przykład takim, że wymuszony seks z mężem lub partnerem to nie gwałt. Albo że kobieta zgwałcona sama się o to prosiła, bo była zbyt wyzywająco ubrana.
- Na razie polskie kobiety wychowywane są w atmosferze zgoła odmiennej: ociekającej seksizmem i patriarchalnymi stereotypami. Także tym, że ofiara gwałtu sama jest sobie winna (po co wkładała tę czerwoną sukienkę?!). Powielają go media, policja, pracownicy służby zdrowia, a nawet psychologowie czy filozofowie. Walka trwa, jest polityczna, jej areną jest przestrzeń publiczna i debata społeczna, a jednym z narzędzi – manifestacja. Manifestacja, na którą najlepiej założyć czerwoną sukienkę czy wybrać femenowy styl topless. Bo jak rozciągnięty sweter, kombinezon roboczy, garsonka czy habit nie uchronią kobiety od gwałtu, tak czerwona sukienka może przynajmniej zmusi do myślenia. Już zmusza.
- Nie jestem damą. Kiedy trzeba, jestem szmatą w czerwonej sukience, a kiedy trzeba, to pierdolę i nie rodzę. Biorę taką maskę, jaka mi pasuje. Każdemu wolno.
- Nie zgadzam się jednak z oceną, że uczestniczki Marszu Szmat uwewnętrzniły czyjekolwiek stereotypy. Bo kostium to nie ubranie, a teatr to nie rzeczywistość. Co innego nieświadomie przejąć czyjeś rojenia, co innego umiejętnie się nimi posłużyć. I to właśnie zrobiły dziewczyny na Marszu Szmat, które na co dzień raczej nie chodzą okryte jedynie taśmą na biustach.
- Sam marsz uwłaczał godności kobiety. Był prowokacyjny. Taki marsz jest potrzebny, ale jeśli mówi się później, że zaprasza się na niego alfonsów czy prostytutki, to spłyca się problem.
- Ten marsz to nie jest działanie czysto feministyczne, bo feministki nie prowokują mężczyzn swoim ubiorem. Jednak się do tego marszu przyłączają, aby w konsekwencji rozwalać patriarchat. To jest działanie dla zasady: róbta co chceta. Na jednym z warszawskich garaży był napis „Róbta co chceta, ale nie tutaj” i tak bym to podsumował.
- Autor: Janusz Korwin-Mikke
- Źródło: Korwin – Mikke o marszu szmat: „Róbta co chceta, ale nie tutaj”, fronda.pl, 20 maja 2013
- Widziałam zaproszenie na ten marsz i muszę przyznać, że w życiu nie spotkałam się z czymś tak ohydnym. Ci ludzie chyba nie mają godności.(...) Trzeba było wyznaczyć im miejsce w ZOO czy na podwarszawskich polach. Niech tam epatują swoją golizną i wulgarnością, wzajemnie wyzywają i tarzają w błocie. Centrum Warszawy nie należy do ludzi zboczonych i wynaturzonych.
- Wulgarne, wyzywające, wieloznaczne i po prostu ordynarne wystąpienia w centrum Warszawy, które kompromitują to miasto, do niczego nie prowadzą. Nic takiego, co mogłoby świadczyć o braku mojej solidarności z ofiarami gwałtów się nie stało. Wręcz przeciwnie. Zaś marsz skompromitował całą ideę.
- Zamiast organizować pochody „szmat”, lepiej zacznijcie Panie walczyć o zmiany w prawie, które pozwalałaby skuteczniej karać gwałcicieli. Zamiast chodzić półnagiego po ulicach, zacznijcie zbierać podpisy pod projektem jakiejś ustawy w tej sprawie, aby wasze działanie konkretnie przełożyło się na rzeczywistość. Bo to, co zamierzacie zorganizować przypomina mi trochę wylewanie dziecka z kąpielą.