Marianne Faithfull

brytyjska piosenkarka

Marianne Faithfull (ur. 1946) – angielska piosenkarka, autorka tekstów piosenek, aktorka.

Marianne Faithfull (2007)
  • Mój ojciec otrzymał pracę, robiąc doktorat z włoskiego renesansu na uniwersytecie w Liverpoolu. Pojechaliśmy tam i wtedy zaczęła się moja fascynacja Ameryką. Bo mama zabierała mnie na nadbrzeże, to jedno z moich pierwszych wspomnień, ale pamiętam doskonale, zresztą zawsze pamiętałam wszystko. A więc mama zabierała mnie w pobliże doków, wtedy jeszcze były czynne, teraz już to miejsce jest martwe, co uważam za wielką tragedię dla Anglii. I tam były te wielkie statki i mówiła wtedy z tym swoim austriackim, a właściwie austriacko-węgierskim akcentem: „gdybyśmy wsiedli na taki statek, to by nas zawiózł do Ameryki”. To był jedyny okres zwykłego i prawdziwego życia rodzinnego.
  • Nie musisz nawet rozumieć słów, wystarczy, że czujesz magię. I masz rację, nie dotyczy to słów jako takich – życie jest przekazem między umysłami. Ta niezwykłość przekłada się w nas muzykach i twórcach piosenek, na bardzo osobiste relacje z odbiorcami. To, co robimy, stanowi sumę jednostkowych przekazów. I dlatego mi się to podoba. Nie należę do osób, które się udzielają, nie wychodzę z domu często, a w ten sposób mogę przecież komunikować się z odbiorcą. Jestem strachliwa i wolę porozumiewać się, zachowując dystans – w tym przypadku jest to odległość ode mnie do płyty i od płyty do odbiorcy.

O Marianne Faithfull

edytuj
  • W grafiku wywiadów jestem wpisany na 12. Dobrze, zdążę na powrotny pociąg. Ale to jej pierwsza tego dnia rozmowa, a kobieta nieodpowiedzialna, lubi spać długo. Zdarzało się jej przekładać rozmowy nawet na następny dzień. Kwadrans opóźnienia przeciąga się do prawie trzech. Kiedy jednak wchodzi do pokoju, rozjaśniają się szare ściany. „Raczej herbata, chętnie. Będę też potrzebowała popielniczki”. Przygotowane są aż cztery, by czysta zawsze była na stole. Kaszląc niemiłosiernie, wyjmuje płaską paczkę mocnych angielskich Senior Service, ręka nurkuje w torbie w poszukiwaniu zapalniczki. „Muszę przestać palić” – mówi, gdy podaję jej ogień. „To postanowienie?” „Jakie tam postanowienie. Czuję, że po prostu już czas przestać. I nie chcę zachorować”. W ciągu dwudziestu kilku minut wypali jednak cztery, herbata pozostanie nietknięta. (…) Czasami potrafi w jednym zdaniu pomieścić tyle dygresji, że nie bardzo wiadomo, czego dotyczyło pytanie. Te dygresje są jednak ważne, osadzają wypowiedź, malują jej tło. Wiem również, że jeśli chce – opowiada rzeczy niezwykłe.