Maria Mirecka-Loryś

Polska kombatantka, w czasie II wojny światowej działaczka partyzancka i antykomunistyczna, po wojnie działaczka społeczna, kresowa i polonijna w USA, Kapitan Wojska Polskiego.

Maria Mirecka-Loryś (1916–2022) – działaczka podziemia narodowego w latach 1939–1945, członkini Narodowej Organizacji Wojskowej, komendantka główna Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Kobiet, członkini ZG Związku Polek w Ameryce oraz dyrektor Krajowego Zarządu Kongresu Polonii Amerykańskiej.

  • Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie – tak mnie uczono w domu rodzinnym, w szkole, w harcerstwie, na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, w Młodzieży Wszechpolskiej przed wojną. Wpajanie tej prawdy patriotyczno-narodowej zaowocowało zaangażowaniem się w życie konspiracyjne, kiedy sprawy Polski były ważniejsze niż własne życie. Inną formą tego zobowiązania kierowaliśmy się za granicą – kiedy opuszczałam ojczyznę, wiedziałam, że wobec niej mam obowiązek godnie ją reprezentować.
    • Źródło: Przede wszystkim Polska. Zapiski amerykańskie z lat 1952–2010, opr. K. Kaczmarski i R. Sierchuła, Rzeszów 2016, s. 10.
Maria Mirecka-Loryś (2007)
  • Już na terenie Niemiec widziałam różnicę w zachowaniu w czasie okupacji Polaków i Niemców. Okupacja ich kraju przez aliantów nie była taka okrutna jak Polski przez Niemców. Ale to naród polski zachował dumę, stawił opór, a często zdobywał się na prowokację wobec wroga. Niemcy – wbrew opinii, jaka o nich panowała na świecie – zachowywali się wobec Anglików czy Amerykanów z dziwną dla nas uległością. Byłam dumna, że jestem Polką i nigdy nie okazałam wobec okupanta cienia lęku czy uniżoności – tak zachowywał się prawie cały naród, czego sprawdzianem były piosenki uliczne, handel żywnością, nie mówiąc o zorganizowanej pracy konspiracyjnej, o wydawaniu i rozwożeniu co tydzień licznej prasy podziemnej.
    • Źródło: Przede wszystkim Polska. Zapiski amerykańskie z lat 1952–2010, opr. K. Kaczmarski i R. Sierchuła, Rzeszów 2016, s. 10.
  • Wiele mówi się i pisze na temat antysemityzmu w przedwojennej Polsce. W naszym gimnazjum [w Nisku] dyrektor, katecheta, polonista, nauczyciel muzyki i śpiewu oraz gimnastyki byli Polakami. Matematyki i fizyki uczyli Żydzi, niemieckiego Ukraińcy. Nawet kiedyś historii uczył nas Ukrainiec, chociaż nasi wykształceni młodzi ludzie nie mieli pracy. Liczba uczniów żydowskich była procentowo dość duża. Ukraińców w naszych stronach nie było. Gdy uczniowie mieli jakieś wieczorne imprezy i dojeżdżający do szkoły chcieli też pobawić się, u mnie zawsze zostawała Żydówka z Rudnika, Eńka Orbachówna. Żadna miejscowa Żydówka nie zaproponowała jej pozostania na noc. Gościnę znalazła w endeckim domu. Powiedziała, że rodzice nie wiedzą, że ona nocuje u gojki i przepraszała, że nie może mnie zaprosić do siebie. Jedna trzecia uczniów w naszej klasie to byli Żydzi. Bardzo często pisali mi i innym zadania z matematyki, a ja im wypracowania z polskiego.
    • Źródło: Odszukane w pamięci. Zapiski o rodzinie, pracy, przyjaźni, Racławice – Warszawa – Szczecin 2010, s. 30.