Małgorzata Sikorska-Miszczuk

Małgorzata Sikorska-Miszczuk (ur. 1964) – polska librecistka, dramatopisarka, dramaturg i scenarzystka.

  • Jako dramatopisarka urodziłam się już w zupełnie innych warunkach. I nie próbuję tworzyć świata, który być powinien, bo takiego świata po prostu nie będzie. Oczywiście nie oznacza to, że nie należy próbować czegoś zmienić. Jeżeli tekst dramatopisarza już na wstępie jest postrzegany wyłącznie jako coś do pocięcia i ponownego poskładania, to oznacza, że już z założenia traktuje się go jako zły. Naprawdę łatwo młodemu dramatopisarzowi powiedzieć, że jest kiepski, bo nie ma jeszcze doświadczenia. To stara śpiewka, słyszeli ją również reżyserzy, których dziś uważa się za świętych. Moim zdaniem trzeba na tę sytuację spojrzeć zupełnie inaczej, z miłością. Każdy kraj może dramatopisarzom – podobnie jak rodzina utalentowanym dzieciom – pomóc się rozwijać twórczo, bądź nie. Ale nie widzę większego sensu w tym, żeby ich poniżać, na każdym kroku porównując z tytanami przeszłości. Ci utalentowani dramatopisarze z reguły wiedzą, kto był przed nimi.
  • Każdy twórca w teatrze – jeżeli funkcjonuje od jakiegoś czasu intensywnie, dostaje nagrody, jest zauważony – prędzej czy później zetknie się z sytuacją, że coś się u niego zamawia. Wtedy zawsze pojawia się pytanie, czy przypadkiem nie zdradzasz siebie, czy czujesz, że ten temat uruchomi twój talent. Czy coś, co masz w sobie, da oczekiwany przez wszystkich rezultat. I znowu: „przez wszystkich” – to czasem sprzeczność, ja mogę być zadowolona ze swojego tekstu a tak zwani „wszyscy” kompletnie nie. Trzeba mieć nerwy ze stali, żeby wytrzymać takie rozdwojenie.
  • Żyjemy w czasach, kiedy ludzie mają większą świadomość bycia odpowiedzialnymi za swoje życie. Mają pewną drogę do przejścia i ona jest ich wyborem, a przedtem były wielkie autorytety, które tę drogę wskazywały palcem. Jestem przeciwniczką takich autorytetów, bo bardzo szybko mogą się zmienić w swoje przeciwieństwo i okazać się antyautorytetami. To zmiana jakościowa, która ma bardzo duże znaczenie dla odbiorców. Ludzie oglądają moje przedstawienie i mówią po prostu, jakie emocje ono w nich wzbudza. Nie analizują, tylko mówią: jestem wstrząśnięty, szczęśliwy, wdzięczny, nie zrozumiałem czegoś, coś jest niejasne, wkurzyło mnie to. To zupełnie inaczej karmi.