Leszek Bzdyl
polski choreograf, tancerz i reżyser teatralny
Leszek Bzdyl (ur. 1964) – polski choreograf, tancerz i reżyser teatralny. Założyciel Teatru Dada von Bzdülöw.
- Formuła teatru zmieniła się. Przestał być on miejscem edukacji, miejscem rozwoju dla młodych ludzi. Obecnie jest to odpowiedzialna za siebie grupa aktywnych zawodowo tancerzy, którzy pod wspólnym szyldem realizują swoje przedstawienia – ja jestem jedynie koordynatorem tych działań.
- Źródło: „Gazeta Morska”, 9 czerwca 2001
- Jestem absolutnym wrogiem tzw. wuefu w formie proponowanej przez szkołę. To kaleczenie ciała i zniechęcanie do jakiejkolwiek fizycznej aktywności.
- Na pewno współpraca z aktorami i reżyserami otwiera przestrzeń nowych inspiracji. Myślę, że tyle samo z doświadczeń Dada wniosłem w prace, które wykonywałem w teatrach dramatycznych, ile dostałem w zamian, przyglądając się pracy reżyserów i aktorów w tych teatrach. To oczywiście odbijało się w kolejnych produkcjach Dada. W offie dużo łatwiej eksperymentować, bawić się, proponować często karkołomne formuły stylistyczne.
- Źródło: „Teatr” 2001, nr 4
- Pochodzę z rodziny rzeźników, masarzy i kucharzy.
- Próbowałem zrozumieć myśl teatralną moich szefów. Najpierw pantomimę mistrza Tomaszewskiego – z pełnym zaangażowaniem uczyłem się, poznawałem tajniki, by potem, wychodząc z tego teatru, zaprzeczać mu, zostawiając sobie esencję doświadczenia. Teatr Ekspresji Wojciecha Misiury to barwna przygoda z absolutnie innym rodzajem obecności na scenie. A wyprzedzał to wszystko trening a la Grotowski. Oczywiście, byłem za młody na bezpośredni udział, ale cały studencki Wrocław był 'napiętnowany' atmosferą teatru Grotowskiego. To był nieustający przekaz, żywy kontekst. Praca w sali była oparta na podobnych technikach, wszyscy studiowaliśmy wiadome księgi…
- Źródło: „Teatr” 2001, nr 4
- (…) teatr tańca nie jest komercyjny, nie zamyka się w kulturze kupna-sprzedaży.
- To, co się dzieje w mediach, nie jest promocją tańca. Media wykorzystują taniec dla potrzeb dramaturgii konkursu. Dają widzom towar z małą ilością słów, mnóstwem muzyki, hałasu, światła. Ktoś na ekranie robi małpiarskie rzeczy, żeby wygrać konkurs. I to cofa nas na drodze, którą pokonaliśmy w latach 90., kiedy taniec stawał się sztuką sceniczną, przestrzenią teatru.
- Widz nie może niczego oczekiwać, jestem najszczęśliwszy, kiedy odbiorca jest zaskoczony niespodzianką, teatrem. Przygotowany, nie zauważa niuansów, podąża za wyrobionymi tezami. Nie dokonuje się forma magicznego spotkania. Czekam na tych, których zaskoczy niespodzianka. Widz nie przychodzi do teatru, tylko na spotkanie z artystami w przestrzeni teatru. Przychodzi nie po to, aby skonsumować, ale by tworzyć dzieło artystyczne.
- (…) teatr tańca nie jest komercyjny, nie zamyka się w kulturze kupna-sprzedaży.