Lapidarium IV – książka autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego, wydana w roku 2000.

  • Kiedy się spieszysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz, nie myślisz! Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy, stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza.
  • Las – nad nami wyniosłe, ciemnozielone sklepienie. Promienie słońca, przenikające witraże gałęzi i liści, tną skośnie powietrze i toną w puszystym mchu. Milczenie, zupełne, niezmącone milczenie. Czasem tylko gdzieś jakiś ptak. Gdzieś jakiś szelest. Gałązka? Liść? Brzęczenie owadów?
  • Najważniejszą rzeczą w naszym wieku nie jest ani wyścig zbrojeń, ani konflikt cywilizacji, lecz ogromna nierówność na skalę globalną. Ale co zadziwiające – wbrew oczekiwaniom marksistów ta nierówność nie doprowadziła do gwałtownego buntu krajów, które zwykliśmy nazywać krajami trzeciego Świata. Ta nierówność jest dziś akceptowana jako część rzeczywistości.
  • Najtrudniejsze jest tworzenie. Wszystko inne jest ucieczką przed tworzeniem.
  • Odkąd odkryto, że informacja jest towarem przynoszącym krociowe zyski, przestała ona podlegać tradycyjnym kryteriom prawdy i kłamstwa, a zaczęła podporządkowywać się zupełnie innym prawom, a mianowicie prawom rynku z ich dążeniem do coraz większych dochodów i do monopolu.[…] Świat mediów rozrósł się tak bardzo, że zaczął wystarczać sam sobie, żyć własnym, zamkniętym życiem. Walka konkurencyjna w jego obrębie, między różnymi ośrodkami i sieciami, stała się ważniejsza niż otaczający nas świat. Ogromna masa wysłanników mediów zaczęła się poruszać po naszej planecie zwartym stadem, obserwując jedni drugich i bacząc, aby nie dać się pobić konkurencji. Stąd też, choć w świecie może być jednocześnie kilka ważnych wydarzeń, media opowiedzą dokładnie tylko o jednym, o tym, przy którym zebrało się stado.
  • Oto jest świat współczesny – nigdzie ciszy zupełnej. Żeby dotrzeć do takiej ciszy, trzeba urządzać specjalne wyprawy, prowadzić żmudne poszukiwania. Może cisza jest tam, gdzie gwiazdy? Ale podobno tam też – nie.
  • Pejzaż Europy: mury obronne, zamki, twierdze, strażnice, bunkry, drogi wojskowe, szlabany, granice. Limes wszędzie wznoszone, umacniane, strzeżone, przecinające kontynent już od prawieków.
    Nic takiego nie znajdziemy w historii Afryki, w jej pejzażu. To przestrzeń otwarta, wolna, bezbronna, niczym nieograniczona, nieskrępowana.
  • Świat, w którym żyjemy, to świat wielu kultur i wielu religii. Ludzie nie mogą żyć bez korzeni. Ale potrzebują korzeni własnych a nie cudzych. W pewnych krajach modlitwa będzie ważniejsza niż praca, inne cenić będą ponad wszystko materializm. Cywilizacje będą koegzystować.
  • Tanzania. W głębi kraju spotkałem starszego mężczyznę. Siedział przed swoją chatą na kłodzie drzewa. Nic nie robił. Jego wnuk służył za tłumacza. Mówił: – Dziadek powiedział, że ze świata zna tylko swoją wioskę i drugą, która jest obok. Tę drugą można stąd zobaczyć, bo leży tam, na wzgórzu. Co jest dalej – dziadek nie wie, ale mówi, że dalej jest pewnie tak samo jak tutaj.
    Kiedy mały skończył, stary uśmiechnął się do mnie i pokazał ręką wzgórze i wioskę – miejsce, w którym kończył się świat.
  • Większa część świata nie ma w tej chwili widoków na zamożną przyszłość. To właśnie beznadzieja – brak szans i perspektyw – jest nieodłącznie związana z ową przepaścią, która oddziela biednych i bogatych na naszej planecie.
  • Widok, który uderza najbardziej, kiedy podróżuje się po Afryce, Azji czy Ameryce Łacińskiej to miliony, dziesiątki milionów ludzi bezczynnych. Albo takich, którzy coś robią, ale ta ich praca, nawet konieczna, jest dreptaniem w miejscu, niczym nie owocuje, nie poprawia ich życia.
    Okazuje się bowiem – a zdawałoby się, że to niewytłumaczalny paradoks – że łatwiej ludzi wyżywić niż znaleźć im zajęcie! Jest to jakiś błąd w porządku świata, jakaś jego wielka słabość.
  • Większość z nas od wieków, od zawsze pojawia się i odchodzi ze świata bez śladu. Dzieje opowiedziane i opisane to tylko historia niewielu ludzi i narodów, ich rzadko rozrzuconych śladów na szerokim i wielkim szlaku wydeptanym przez niezliczone miliony anonimowych wędrowców.