Kiedy żyłam w nowych czasach
powieść Lindy Grant
Kiedy żyłam w nowych czasach (ang. When I Lived in Modern Time) – powieść autorstwa Lindy Grant, tłumaczenie Magdalena Sommer.
- Byłam córą nowego Syjonu. Poczułam drżenie statku, gdy trap opadał na nabrzeże. Włożyłam kapelusz i białe bawełniane rękawiczki i przybrałam odpowiedni wyraz twarzy. Za chwilę miałam zejść na brzeg, w pierwszych dniach zmierzchu i upadku imperium Brytyjskiego.
- Czy wujek Joe był dla mnie jak ojciec? Ocenialiśmy się nawzajem – on postrzegał mnie jako dziecko, które musiał utrzymać, jeśli chciał mieć jego matkę. Ja widziałam w nim kogoś, kim mogłam manipulować dla zaspokojenia własnych potrzeb.
- – Dlaczego życie nie może być przyjemne? – pytała matka. – Dlaczego ktoś zawsze musi wszystko zniszczyć? Dlaczego nie możemy po prostu żyć szczęśliwie?
Pomyślałam, że to naiwne, ale odpowiedziałam tylko:
– Bo na świecie są niedobrzy ludzie, z którymi trzeba walczyć.
- – Evelyn – wyszeptał – nie martw się. Nie pozwolę, aby coś ci się stało.
– Ale kto ochroni ciebie?
– Nie przejmuj się mną. Jestem mężczyzną. Sam się obronię. Tak powinno być.
- Kiedy klienci wzdragali się przed kupowaniem najdroższych cygar, wujek Joe powtarzał im: „Jest tylko jedna gorsza rzecz, niż być bez grosza. Wyglądać na kogoś, kto jest bez grosza. Jeśli siądzie pan w restauracji, zapali pan cygaro i zamówi szklankę wody, uznają to za kaprys bogacza. Zapali pan wppdbine’a i wywala pana na zbity pysk”.
- „Kupuj tanio, płać drogo” – kolejna maksyma Joego. Oraz: „Tylko bogatych stać na tanie buty”.
Wszystkie te nauki także uczyniły mnie Żydówką.
- „Opowiedz o ojcu” – błagałam. Ale mówiła tylko: „Był przystojny. Nosił kapelusz z opuszczonym rondem zasłaniającym twarz i palił papierosy z filtrem”.
To wszystko. Miałam żydowskiego ojca z najkrótszą historią na świecie.
- Oto moja historia. Każdy Żyd nosi w sobie długą historię. Jeśli nie lubicie rozwlekłych opowieści pełnych niewiarygodnych wydarzeń i zawiłych objaśnień, trzymajcie się z dala od Żydów.
- Pokazać, że się jest na szczycie, nawet jeśli to kłamstwo. Co mamy do stracenia?
- Posłuchajcie, przede wszystkim nawet nie znałam swojego ojca, a więc pięćdziesiąt procent mojej osoby pozostaje niewiadomą.
- Spojrzeliśmy sobie w oczy. Czasem, nie wiadomo czemu, dwoje ludzi nagle czuje, że są wspólnikami. Połączenie zachodzi na poziomie niedostępnym dla umysłu. Teraz lepiej to rozumiem. W Johnnym widziałam swoje lustrzane odbicie. Oboje przypominaliśmy powierzchnię zwierciadła.
- Tego wieczoru zostaliśmy kochankami. Kto kogo uwiódł? Uwiedliśmy się nawzajem.
- „Zabiliście naszego Pana” – syknęła nauczycielka, chwytając mnie za nadgarstek, gdy wybiegaliśmy z hukiem na przerwę, pędząc schodami w dół. Tacy antysemici mnie nie przerażali. Oni tylko chcieli sprawić, abym poczuła się obco i starała się dostosować do otoczenia.