Jerzy Zdanowski

polski historyk

Jerzy Zdanowski (ur. 1949) – polski historyk i arabista, profesor zwyczajny Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych Polskiej Akademii Nauk, wykładowca m.in. Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

  • Dominująca pozycja mężczyzny jest bardzo silnie uargumentowana w prawie muzułmańskim. W hadisach znajdziemy też bardzo wyraźne wytyczne: kobieta musi zachowywać skromność. Już samo pojęcie „skromność” można interpretować liberalnie, ale i radykalnie. Ale są i bardziej kontrowersyjne, intymne sprawy: choćby zasada, że kobieta nie może odmówić mężowi zaspokojenia jego popędu seksualnego. W tym przypadku kobieta musi być uległa, inaczej daje powód do rozwodu. (…) A w oparciu o prawo muzułmańskie jedyna linia obrony kobiety, to zestaw technik seksualnych, które są dopuszczalne. Jeśli mąż sięga po technikę spoza tego zestawu, kobieta ma prawo wystąpić o rozwód.
  • Musimy wziąć pod uwagę, że na imigracji wielu muzułmanów – także tych, którzy nie byli zbyt wierzący w swojej ojczyźnie – zaczyna skrupulatnie przestrzegać wymogów wiary. Ale to w sporej mierze rezultat dyskryminacji i niechęci ze strony społeczeństw, które ich przyjmują.
  • Należy poważniej przyjrzeć się genezie Państwa Islamskiego. Zrodziła ją ingerencja USA i Zachodu w Iraku w 2003 roku. Mieszkają w nim iraccy sunnici uciekający od dyktatu irackich szyitów, których wyniosła do władzy interwencja Zachodu. Należy więc albo ustabilizować sytuację w Iraku i zapewnić sunnitom dostęp do władzy na zasadzie proporcjonalności albo pogodzić się z istnieniem Państwa Islamskiego jako państwa sunnitów w Iraku i Syrii. Tam mieszka w tej chwili około 8 mln ludzi i tylko część z nich to wojujący islamiści.
  • Potrzebna jest edukacja społeczeństwa, aby nie przyjmowało ono za dobrą monetę tez wygłaszanych przez wielu polityków, z których najbardziej bałamutna jest ta o rzekomej konfrontacji cywilizacyjnej między islamem a chrześcijańskim Zachodem i jakoby wrodzonej nienawiści muzułmanów do Zachodu. Teza ta jest wręcz niebezpieczna dla samej Europy, gdyż zaciemnia prawdziwy obraz sytuacji, ukrywa prawdziwe przyczyny napięć politycznych i usprawiedliwia agresywną politykę. Jeśli już oceniamy wydarzenia jako konfrontację między cywilizacjami, pamiętajmy o konkretnych sytuacjach politycznych i ich przyczynach. Nienawiść i chęć zemsty zawsze rodzą się z czegoś.
  • Prawo muzułmańskie, interpretacje świętych tekstów w odniesieniu do konkretnych sytuacji społecznych, politycznych czy religijnych, na wielu obszarach nie występuje w czystej postaci. Na terytoriach plemiennych, wiejskich bywa, że szariat miesza się z prawem zwyczajowym, datującym się zwykle jeszcze sprzed narodzin islamu.
  • Szariat to interpretacje zapisów Koranu i hadisów, przypowieści o życiu Proroka Mahometa. Tych interpretacji dokonują ludzie przygotowani do ich interpretowania. I tu mamy pierwszy problem: skoro to interpretacje, a więc rozumienie świętych tekstów, to możemy sobie wyobrazić, że te interpretacje – w świecie muzułmańskim liczącym półtora miliarda ludzi, od Maroka po Filipiny – mogą być najrozmaitsze. Innymi słowy, nie ma jednego szariatu, nawet jeśli w niektórych kwestiach uniwersalnych – jak choćby zabójstwo, gdzie karą nieodmiennie będzie wyrok śmierci dla sprawcy – interpretacje będą podobne.
  • Teza o starciu cywilizacji służy dżihadystom. Może skłócić rdzennych mieszkańców Europy z obywatelami ich państw pochodzących ze świata islamu. We Francji takich obywateli jest co najmniej pięć milionów. Są dobrze zintegrowani z Francją, zajmują niekiedy bardzo wysokie stanowiska w państwie i tworzą blisko 20 proc. składu francuskiej armii. Jeśli zostaną odtrąceni na tle rzekomej konfrontacji cywilizacyjnej, część z nich zacznie sympatyzować z islamistami. A tym właśnie o to chodzi.
  • W całym świecie muzułmańskim są dziś jedynie dwa państwa, które w pełni opierają swój system prawny na szariacie: to Arabia Saudyjska i Katar. W pozostałych bywa różnie, ale nie ma tak, by wszystkie dziedziny życia społecznego, gospodarczego czy politycznego były regulowane prawem muzułmańskim. W Egipcie, Iraku, Syrii, w Turcji, a nawet w Iranie nastąpiła daleko posunięta sekularyzacja prawa, tamtejsze kodeksy są oparte na kodeksach europejskich.
  • W Syrii nikt nie praktykuje obrzezania kobiet, w Somalii – owszem. W Maroku być może praktykują to koczownicy z odludnych miejsc w górach, w miastach nikt. Musimy pamiętać o kwestii środowiska, z którego pochodzą muzułmanie – a ono zmienia się wbrew powszechnym stereotypom.
  • Z ich punktu widzenia ciągle żyjemy w czasach kolonializmu. Zmieniły się tylko argumenty usprawiedliwiające agresję. Kiedyś Zachód mówił, że mieszkańcy Bliskiego Wschodu nie potrafią sami rządzić i muszą być rządzeni. Teraz słyszymy, że Bliski Wschód nie może się sam zdemokratyzować, w związku z tym musi zostać zdemokratyzowany. Można się zastanowić, czy to normalne, że jedno państwo wprowadza do innego państwa swoje wojska, uzasadniając to względami własnego bezpieczeństwa. To drugie państwo znajduje się przy tym tysiące kilometrów od pierwszego, a w wyniku ingerencji giną tysiące niewinnych ludzi, często przez pomyłkę. A taką pomyłkę sądy pierwszego państwa usprawiedliwiają sytuacją wyższej konieczności. Jak to się stało, że w 2003 roku koalicja państw zachodnich, także z Polską, wprowadziła bez sankcji ONZ swoje wojska do Iraku – suwerennego państwa – na podstawie sfabrykowanych danych wywiadowczych, wywołując wojnę domową, która spowodowała śmierć setek tysięcy osób, doprowadziła do milionowych przymusowych przesiedleń i zrodziła Państwo Islamskie?
  • Zmuszenie Arabii Saudyjskiej i Kataru do zaprzestania finansowania dżihadystów osłabi ich wojowniczość. Z kolei, jeśli Turcja ograniczy przepływ ropy z Państwa Islamskiego na swoje terytorium, siła tego państwa znacznie zmaleje. Należałoby przestać też grać kartą syryjską i powiedzieć otwarcie, że tzw. umiarkowana opozycja islamistyczna w tym kraju nie jest obecnie żadną siłą polityczną.
  • Źródłem zagrożeń dla Europy są czynniki długiego trwania, które kumulowały się przez co najmniej sto lat. Ich wygaszanie nie może nastąpić natychmiast. Głównym źródłem jest stała ingerencja Zachodu w sprawy Bliskiego Wschodu, która pociągnęła za sobą setki tysięcy ofiar, zrujnowała niektóre kraje i zrodziła urazy, których zaleczyć być może nie uda się już nigdy. W oczach mieszkańców Bliskiego Wschodu Zachód jest agresorem.