Jarosław Gwizdak

polski sędzia, działacz społeczny

Jarosław Gwizdak (ur. 1974) – polski prawnik, działacz społeczny, sędzia – prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód w latach 2013–2017.

  • Mam potrzebę wyzwolenia się z gorsetu powściągliwości, który przynależy do zawodu sędziego, a z którym się wewnętrznie bardzo mocno nie zgadzam. Wydaje mi się, że sędziowie przez całe lata byli zbyt powściągliwi.
Jarosław Gwizdak (2017)
  • Otóż budynek, w którym mieści się administracja sądu, czyli i mój prezesowski gabinet, jest o 2 km od budynku z salami rozpraw i pokojami sędziów. Codziennie pokonywałem te dwa kilometry – na rowerze albo pieszo – i zderzałem z dwoma światami. W pierwszym miałem sekretariat, gabinet, pokój konferencyjny. W drugim mały pokoik, w którym nawet nie było czajnika, wieszaka. Sądziłem 1/4 spraw, które mieli w referacie pozostali sędziowie. Nie najlepiej mi to wychodziło. Dotarło więc do mnie, że nie jestem w stanie tego pogodzić.
  • Raz w tygodniu przyjmuję obywateli jako prezes. Na jeden z takich dyżurów przyszedł człowiek. Już od drzwi przepraszał, że zabiera czas, że nie wie, czy może itd. Mówię do niego: proszę śmiało mówić o co chodzi, pan jest moim pracodawcą i może mówić, ile chce. Człowiek powiedział, o co chodzi, ale nie krył zdziwienia. Naprawdę można być dla ludzi, nic na tym nie tracąc i zyskiwać wiele. Choć nie zmieniam zdania i zwracam się do obywateli: unikajcie sądów.
  • Zmiana funkcjonowania sądów, przez kilkanaście lat mojej służby, była jednocześnie zauważalna i niezauważalna. Taki sądowy paradoks. Do dyspozycji miałem wreszcie elektroniczne narzędzie wspomagające moją pracę. Miałem komputer i drukarkę. Nie brakowało papieru, a poczta z sądu wysyłana była regularnie. To zmiany zdecydowanie na plus. A poza tym? Akt nie szyto dratwą, bo zakładano plastikowe wąsy; hałas maszyn do pisania na salach rozpraw zastąpił szum komputerowych klawiatur. Nie zmieniło się jednak najważniejsze – sądy nadal działają powoli. Zbyt powoli jak na wymagania współczesnego szybkiego świata. Sądy są wciąż dalekie od cyfrowej rzeczywistości i wymagają fizycznej obecności obywateli, a papier jest nadal najważniejszy. (…) Mam wrażenie, że zaprzepaściliśmy trzy dekady wolności, zaniedbując przede wszystkim wymiar sprawiedliwości.