Imperium mrówek
Imperium mrówek (inny tytuł Mrówki; fr. Les fourmis) – powieść Bernarda Werbera; tłumaczenie – Marta Olszewska.
- A liczba Bestii: sześćset sześćdziesiąt sześć. (Apokalipsa według św. Jana.) Lecz kto będzie Bestią dla kogo?
- Ach! Jakże długie było życie i jakże bardzo mogło być destruktywne. Niszczyło o wiele więcej niż tworzyło.
- – (…) ale nasza wspólnota działa wspaniale!
– Działa nawet niezależnie od nas samych…
– Mamy czasami wrażenie, że produkujemy wspólną energię, z której każdy może do woli czerpać – bardzo dziwne uczucie.
– Słyszałem już o tym przy okazji rozmów o różokrzyżowcach i niektórych grupach masonów – mówi Jason. – Nazywają to egregor: duchowy kapitał stada. Zbiornik, do którego każdy przelewa swą siłę, na bazie której robi się zupę, z której każdy może potem czerpać do woli… Zazwyczaj jednak okazuje się, że jest jakiś złodziej wykorzystujący energię pozostałych.
– Tutaj nie mamy tego problemu. Kiedy żyje się małą grupką pod ziemią, nie można mieć własnych ambicji…
- ALEŻ JESTEM GŁUPI: Ależ jestem głupi! Nawet gdyby istoty pozaziemskie istniały, nie moglibyśmy ich zrozumieć. Nasze punkty odniesienia z pewnością różniłyby się. Wyciągnięcie ręki na powitanie mogłoby oznaczać dla nich gest groźby. Nie umiemy nawet pojąć Japończyków dokonujących rytualnego samobójstwa czy też systemu hinduskich kast. Czasami nie jesteśmy w stanie porozumieć się między sobą…
- Atakujący wróg niepokoi, ale wróg, który znika, daje jeszcze bardziej do myślenia.
- Bezpieczeństwo jest moim największym wrogiem, usypia odruchy i inicjatywę.
- CIERPIENIE: Czy mrówki mogą cierpieć? A priori nie. Nie mają systemu nerwowego odpowiedzialnego za tę funkcję. A kto nie ma nerwów, nie otrzymuje też informacji o bólu. To tłumaczyłoby, dlaczego oderwane części mrówek „żyją” czasami dość długo niezależnie od reszty ciała.
Brak bólu wprowadza nas w całkiem nowy świat science-fiction. Bez bólu nie ma strachu, a może nawet i samoświadomości. Przez długi czas entomolodzy zastanawiali się nad pewną teorią: jedność społeczeństwa mrówek wynika z faktu, że te nie cierpią. To tłumaczy wszystko i nic. Ma to jednak jeszcze inną zaletę: zabijając je, czujemy się zwolnieni z wszelkich skrupułów.
Ale ja bałbym się zwierzęcia, które nie cierpi.
Cała ta koncepcja jest jednak fałszywa. Mrówka, której odcina się głowę, emituje charakterystyczny zapach. Zapach bólu. Coś zatem się dzieje. Mrówka nie ma elektrycznych bodźców nerwowych, ma jednak bodźce chemiczne. Wie, kiedy brakuje jej cząstki samej siebie, i cierpi z tego powodu. Cierpi na swój sposób, z pewnością inny niż nasz, niemniej jednak cierpi.
- CZŁOWIEK: Miałem samicę. U nas samce żyją długo, więc żyje się w parach – jeden samiec dla jednej samicy. Miałem samicę i straciłem ją kilka lat temu. Kochałem ją i nie umiem o niej zapomnieć.
MRÓWKA: Co oznacza „kochałem”?
CZŁOWIEK: Może to, że mieliśmy te same zapachy…
- Dobrzy pracownicy znajdują rozwiązania, a źli jedynie się tłumaczą.
- Feromon: zdanie lub słowo w postaci płynu.
- Im wyżej ustawiona jest poprzeczka, tym bardziej zmusza nas do przejścia samych siebie.
- Jeśli przeciwnik jest silniejszy, działaj, starając się wyjść poza jego sposób rozumowania.
- Każdy przeciwnik ma swój słaby punkt. Znajdź go i atakuj jedynie to miejsce.
- KIEDY CZŁOWIEK: Kiedy człowiek się boi, jest szczęśliwy lub wściekły, jego gruczoły wewnątrzwydzielnicze produkują hormony, które wpływają jedynie na jego własne ciało. Krążą w zamkniętym naczyniu. Serce bije coraz szybciej, człowiek poci się, twarz wykrzywia mu grymas, on sam wydaje z siebie krzyk lub płacz. To jego sprawa. Inni mogą patrzeć, współczując lub nie, w zależności od decyzji swego umysłu.
Kiedy boi się mrówka, jest szczęśliwa lub wściekła, hormony krążą w jej ciele, opuszczają je i penetrują ciała innych. Dzięki fero-hormonom, zwanym też feromonami, miliony osobników będą krzyczeć i płakać w tym samym czasie. Musi to być niesamowite wrażenie: czuć to, co przeżywają inni, dawać odczuć to, co czuje się samemu.
- KOMAR: Komar jest owadem, który najchętniej rzuca się do boju przeciwko człowiekowi. Każdy z nas stał kiedyś na łóżku, w piżamie, z kapciem w ręce, obserwując bacznie nieskalanie czysty sufit. Niepojęte. A przecież swędzenie spowodowane jest jedynie dezynfekującą śliną jego trąbki. Bez niej każde ukąszenie mogłoby spowodować zakażenie. Na dodatek komar zawsze stara się kłuć, celując pomiędzy dwa receptory bólu!
- Ludzie są jednym z nielicznych gatunków, którego przedstawiciele są w stanie porzucić i maltretować własne potomstwo.
- Mrówka jednak nie poddaje się. Poniesie porażkę choćby i tysiąc razy i na tysiąc sposobów uderzy głową w mur, dopóki albo sama nie polegnie, albo mur nie padnie.
- Mrówki i ludzie są gatunkami tak ukształtowanymi, że pojedyncze osobniki muszą korzystać z opieki otoczenia i nie potrafią uczyć się same. Ta zależność od dorosłych jest bez wątpienia oznaką słabości, lecz uruchamia pewien istotny proces, a mianowicie dążenie do wiedzy. Skoro dorośli są w stanie przeżyć, a młodzi nie, ci ostatni od samego początku muszą domagać się nauki od starszych.
- Na tym właśnie polega specyficzna pajęcza filozofia: Nie ma lepszej techniki walki niż ta polegająca na czekaniu, aż przeciwnik sam sprowadzi na siebie zgubę…
- Najlepsza kryjówka to ta, która najbardziej rzuca się w oczy, gdyż zawsze mamy tendencje do szukania daleko tego, co znajduje się tuż obok.
- Najlepszy sposób, by odnowić myśl, to wykroczyć poza granice ludzkiej wyobraźni.
- Nie spodobałoby się to zapewne panu Darwinowi, ale natura nie dąży do hegemonii najlepszych (zresztą według jakich kryteriów ustalanej?). Natura czerpie swą siłę z różnorodności. Potrzebuje dobrych, złych, szalonych, zdesperowanych, sportowców, obłożnie chorych, garbatych, z zajęczą wargą, wesołych, smutnych, inteligentnych, imbecyli, egoistów, hojnych, małych, dużych, czarnych, żółtych, czerwonych, białych… Potrzebne są wszystkie religie, wszystkie filozofie, fanatyzmy, wszystkie mądrości… Jedyne niebezpieczeństwo tkwi w tym, że któryś z gatunków zostanie wyeliminowany przez inny.
Widziano już pola kukurydzy sztucznie stworzone przez ludzi i złożone z bliźniaczych roślin o najdoskonalszych kolbach (potrzebujących najmniejszej ilości wody, odpornych na mróz, dających najpiękniejsze ziarno), umierających nagle z powodu najlżejszej choroby. A tymczasem pola dzikiej kukurydzy, złożone z wielu różnych szczepów, z którym każdy ma własną specyfikę, słabość anomalię, zawsze odnosiły sukces w walce z epidemią.
Natura nienawidzi jednorodności, a kocha różnorodność – może w tym właśnie objawia się jej geniusz.
- Owad może zmylić, jest mniejszy i delikatniejszy niż my, a mimo to drwi sobie z nas, a nawet nam grozi. Zresztą, jeśli się dobrze zastanowić, wszyscy kończymy w ich żołądkach. To przecież robaki, larwy muszek, rozprawiają się z naszymi szczątkami… (…) Owad od zawsze był uważany za wcielenie zła. Na przykład Belzebub, jeden z wysłanników Szatana, jest przedstawiany jako postać z głową muchy. To nie przypadek.
- Patrz, gdzie uderza przeciwnik, często jest to właśnie jego słaby punkt.
- Posłuchaj mnie dobrze – zawsze myśli się jednakowo. Postrzega się świat w ten sam, banalny sposób. To tak, jakbyśmy robili zdjęcia zawsze tym samym szerokokątnym obiektywem. To jeden z obrazów rzeczywistości, ale nie jedyny. TRZEBA… MYŚLEĆ… INACZEJ…!
- Poszczególne warstwy społeczne mogą rozwijać się lepiej i szybciej dlatego, że umieją deprawować, przyjmować morderców, dezinformować, a nie dlatego, że są w stanie tworzyć nowe idee i nowe przedmioty.
- Stara wojowniczka instruuje nowicjuszkę, że każda walka jest rozgrywana na ogół jeszcze przed starciem. Od decyzji walczących zależy, kto będzie zwycięzcą, a kto zwyciężonym. Wszystko jest kwestią podziału ról. Kiedy te zostaną już przydzielone, nic nie może zmienić wyniku walki. Zwycięzca może strzelać kwasem, nie celując – i tak trafi; zwyciężony, choćby zadał najdoskonalszy cios żuwaczkami – nawet nie zrani wroga. Wszystko rozgrywa się w głowie. Trzeba zaprogramować się na zwycięstwo i to właściwie koniec.
- STARZEC: W Afryce głośniej opłakuje się zmarłego starca niż śmierć noworodka. Starzec zdobył liczne doświadczenia, z których korzystać mogła reszta plemienia. Noworodek natomiast, pożywszy krótko, nie zdaje sobie nawet sprawy ze swej śmierci.
W Europie płacze się nad noworodkiem, wierząc, że z pewnością dokonałby w swym życiu wielkich czynów. Nie przywiązuje się za to wielkiej wagi do śmierci starca. Przecież już skorzystał z życia.
- SZKIELET: Czy lepiej mieć szkielet wewnątrz, czy na zewnątrz ciała? Gdy szkielet jest na zewnątrz, tworzy rodzaj ochronnej karoserii. Ciału nie zagrażają zewnętrzne niebezpieczeństwa, ale przez to staje się zwiotczałe i niemal płynne. Jeśli więc ostrze przedrze się mimo wszystko przez pancerz, wyrządza nieodwracalne szkody. Gdy szkielet stanowi jedynie cienki pręt wewnątrz masy, ciało wystawione jest na wszelkiego rodzaju urazy. Rany są liczne i trwałe. Ale właśnie ta pozorna słabość sprawia, że mięśnie twardnieją, a tkanka staje się bardziej odporna. Ciało ewoluuje.
Widziałem już ludzi, którzy stworzyli sobie w umyśle intelektualne pancerze, chroniące przed przeciwnościami losu. Wydawali się odporniejsi niż inni. Mówili: „Mam to w nosie” i śmiali się ze wszystkiego. Kiedy jednak jakaś przykrość przeniknęła ich pancerz, szkody były straszliwe. Widziałem też ludzi cierpiących z powodu najmniejszego problemu, najmniejszego urazu, ale umysł ich nie był mimo to zamknięty, pozostawali wrażliwsi na wszystko, a każda agresja była dla nich lekcją.
- [Świat roślin] jest jednak bardziej dziki – poprawił Jason Bragel, wskazując na gęstwinę zielonych roślin, które opanowały jego jadalnię. – Widzi pan? Wszystkie konkurują ze sobą, gotowe są zabić dla promienia światła albo dla kropli wody. Gdy tylko jakiś liść znajdzie się w cieniu, roślina porzuca go i sąsiednie liście bardziej się rozprzestrzeniają. Rośliny to naprawdę bezlitosny świat…
- To był dar natury. Kiedy był małym chłopcem, koledzy z klasy opowiadali mu o swoich majakach. On przytakiwał ze zrozumieniem, wpatrując się w rozmówcę i powtarzając tylko „oczywiście”. Działało za każdym razem. Człowiek często komplikuje sobie życie, układając wyrafinowane zdania i komplementy, aby zrobić na kimś wrażenie; tymczasem Bilsheim zauważył, że zwykłe „oczywiście” jest całkowicie wystarczające. Oto kolejna tajemnica komunikacji międzyludzkiej.
- Widzicie, to są istoty. Istoty w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie są to małe, nic niewarte owady – i to mój wuj od razu pojął… Mrówki stanowią drugą wielką ziemską cywilizację. Edmund zaś jest jak Krzysztof Kolumb, który odkrył drugi kontynent między naszymi palcami u nóg. Jako pierwszy zrozumiał, że zanim zacznie się szukać istot pozaziemskich w dalekiej przestrzeni, należałoby najpierw porozumieć się z istotami… wewnątrzziemskimi.
- Wnioskując z zachowania innych ludzi, każdy wdaje się w monologi, szukając darmowego psychoanalityka.
- Wojna jest bowiem najlepszym źródłem pomysłów i najlepszym sposobem na obieg wynalazków wśród społeczności owadów.
- – Wojny religijne już dawno się skończyły.
– Jest pani tego zupełnie pewna?
Wbił w nią wzrok z dziwnym wyrazem twarzy.
– Religie przybrały teraz inne nazwy. Zwą się filozofiami lub naukami… Ale nadal są równie dogmatyczne.
- Zobaczysz, mój chłopcze, zobaczysz, jak będziesz większy, będziesz myślał jak ja: jedynym naprawdę pasjonującym stworzeniem, którego inteligencja jest inna niż nasza, jest… kobieta!
- Zimno: uniwersalny w świecie owadów środek nasenny.