Ignacy Gogolewski

polski aktor i reżyser

Ignacy Gogolewski (1931–2022) – polski aktor, reżyser, scenarzysta, pisarz.

  • Aktor powinien być dobry, mieć jakąś aparycję, interesować się światem, w którym żyje, może nawet być inteligentny, jeśli mu to nie przeszkadza grać. Ale powinien też szanować siebie, swoją profesję i nie upokarzać sztuki aktorskiej.
Ignacy Gogolewski
  • Aktor też człowiek, problemy i satysfakcje dopełniają jego wiedzy o życiu, a w konsekwencji pozwalają różnicować role, nasycać je emocjami.
  • Bunt? Że latają po scenie z gołymi tyłkami i mówią, że to jest nowoczesność, podczas gdy to jest zwykły ekshibicjonizm, który czasem przeradza się w bardzo nieestetyczne obrazy. Rozumiem, że intymność jest bardzo ciekawa i czasem, gdy jest właściwie pokazana, pomaga zrozumieć istotę ludzką. Ale, na litość boską, czy trzeba obfotografowywać bardzo miłe, zaokrąglone brzuszki kobiet w błogosławionym stanie? Po co?
  • Jeżeli świetny aktor, do tego wybitny pedagog, mówi, że aktorstwo to wyłącznie rzemiosło, to ja naprawdę nie rozumiem tego człowieka. Albo bardzo utalentowany aktor, pochodzący z rodziny teatralnej, mówi, że uprawiamy zawód błaznów. To on się nie boi swojego ojca czy stryja, którzy pewnie w grobach się przewracają? Cóż, widocznie gonitwy za uciekającą teczką w reklamie nie uważa za błazenadę, bo ta teczka jest świetnie opłacona. Widocznie nie pamięta takiego pięknego powiedzenia, że właściwie wszyscy jesteśmy aktorami z wyjątkiem paru dobrych komediantów.
  • Moje pierwsze doświadczenia sceniczne to spotkanie z teatrem amatorskim w Otwocku, który ostatnio obchodził 85-lecie. Jako kilkuletni chłopak widziałem tam Zemstę – znakomicie się bawiłem. Dlatego nieco później wpadałem do nich na próby, czasami pozwolono mi zaciągnąć kurtynę, a to wbrew pozorom wcale nie takie łatwe. W liceum przynajmniej raz w miesiącu do warszawskiego Teatru Polskiego zabierał nas – grupę 40 rozbisurmanionych chłopaków – polonista, profesor Minakowski. Był maniakiem teatralnym, zaraził nas tą fascynacją i okiełznał nasze temperamenty. Z Teatru Polskiego zapamiętałem przede wszystkim piękną kurtynę z frędzlami, która mieni się do dziś. Wtedy ten świat za tą wspaniałą płachtą zaczął mnie fascynować. Bardzo często też profesor Minakowski i inni nauczyciele prosili mnie o przygotowanie wiersza na akademię, a to Odę do młodości, a to dwie strony z życiorysu Napoleona. Zwrócono wówczas uwagę na moją umiejętność wypowiadania na głos tekstu. Nawet któregoś dnia podszedł do mnie katecheta i zapytał: „Ignasiu, a nie poszedłbyś do seminarium?”.
  • My się nie zmieniamy, zmienia się to, co wokół nas. Zauważyłem, że ciągle towarzyszą mi te same emocje, te same marzenia.
  • No cóż, przeturlał się człowiek z tą Jagną przez niejeden stóg siana. Ten serial dał mi więcej sławy niż wszystkie role romantyczne w teatrze.
  • Teatr to błysk, jedna migawka. Trzeba się temu oddać bez reszty, bo inaczej wszystko na nic. Nie widzi się wówczas niczego poza tym, a jak się coś w końcu dostrzeże, jest już za późno. Coś umyka, to, co było ważne, nie ma już znaczenia. Przyznaję, moje życie prywatne jest poszarpane. My aktorzy staramy się mieć rodziny, ale trudno zachować zdrowe proporcje. Mam wspaniałą córkę i syna, mam wnuki. Ale wiem, wiele w życiu straciłem, ubolewam nad tym.
  • (...) to nie ja miałem grać na przedstawieniu premierowym!!! Na to byłem, w opinii mistrzów, za młody. Ja tylko byłem dublerem Stanisława Jasiukiewicza, który na dwa tygodnie przed premierą poważnie zachorował. Sytuacja była naprawdę dramatyczna, a Aleksander Bardini nie miał wyjścia, więc podobno z rezygnacją powiedział: „Skoczcie po tego szczeniaka do palarni, niech próbuje”. Czyli po mnie, bo ja tak przeżywałem tę rolę, chociaż byłem „drugi”, że odpalałem papierosa od papierosa, w ogóle nie wychodząc z piwniczki-palarni. Palę, niestety, do dziś; można powiedzieć, że Gustaw-Konrad zawiódł mnie ku nałogowi!
  • To wybitny komediopisarz w polskiej literaturze – zaraz po Fredrze. Wprawdzie sfrustrowany brakiem życzliwości krytyków popełnił samobójstwo, niedawno były nawet zakusy usunięcia jego pomnika z krakowskich Plant, ale pozostawił po sobie komedie, które są skarbnicą spostrzeżeń o polskich obyczajach. Posługuje się pięknym językiem.
  • Uprawiając ten zawód, nigdy nie zabiegałem o popularność, lecz o poszukiwanie pewnych rozwiązań w aktorstwie, które są oryginalne i niepowtarzalne.
  • Uwielbiam, palę pół wieku przy każdej możliwej okazji, raka nie mam, a nawet mam bardzo dobry oddech. Przeprowadzono mi badania na wydolność tegoż oddechu i wyszło powyżej setki–116! Wiele osób niepalących ma dużo mniejszą wydolność. Wychodzi na to, że mam dobry układ oddechowy i moje struny głosowe też mają się znakomicie. Trochę tylko komplikuje mi życie ostatnie zarządzenie sejmowe, bo nie można popalać w kafejkach. Ale wybieram takie, w których są specjalne sale, gdzie można i kawkę wypić, i zapalić.
  • Wierzę w przeznaczenie, opatrzność. A ona czuwała. Od pierwszych dni, od momentu kiedy przyszedłem na ten świat. Bo kiedy się urodziłem, to podobno darłem się przez trzy dni. I to ustawiło mi głos i sprawiło, że mam mocny jego tembr i do dziś słychać mnie ze sceny. I ta opatrzność któregoś dnia powiedziała: „Inek, zostań!”. Grałem na boisku w piłkę, gdy przyszli koledzy: „Chodź z nami, mamy coś lepszego”. Po 30 minutach rozległa się taka detonacja, że nas przeraziło. Pobiegliśmy do lasu i znaleźliśmy ciała dwóch martwych kolegów.

O Ignacym Gogolewskim

edytuj
  • Sukces jego aktorstwa polega na znakomitym portretowaniu rozdarć wewnętrznych człowieka. Stąd powodzenie nie tylko w tworzeniu scenicznych czy telewizyjno-filmowych postaci z kart Mickiewicza, Słowackiego, Puszkina, Szekspira czy Dostojewskiego. Sukces Antka Boryny w Chłopach również na tej właściwości się zasadza.(...) Drugą dominantą jest głos i doskonałe wyczulenie na frazę muzyczną wypowiadanego słowa. Pozwalają one artyście wydobyć całą barwę i piękno wypowiedzi. Przypomnijmy tutaj płyty Wielkie monologi romantyczne i Słowa miłości i rozpaczy.

Zobacz też

edytuj