Henryk Czarnecki

nauczyciel, pisarz, scenarzysta

Henryk Czarnecki (1925–1997) – polski nauczyciel, pisarz, scenarzysta.

  • Z rzeczownikiem pół biedy. Przynajmniej coś konkretnego. Można go wziąć do ręki, przyjrzeć się, ale co zrobić z czasownikiem, skoro przez tych dwadzieścia kilka lat człowiek nie miał czasu, by wszystko z czasu przeszłego zapamiętać.
    Albo taki zaimek… Toż to, cholera, małe i zawieruszyło się gdzieś w dziecinnym tornistrze. Ale było coś takiego. Na pewno.
    • Źródło: Profesor na drodze, rozdział I Egzamin wstępny, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1988, ISBN 8321807003, s.6.
  • Po zakończeniu roku spotkałem w klasie maturzystę. Siedział w swojej ławce, gdy inne już umilkły. Były tylko ławkami.
    Chciałem uporządkować coś w dzienniku, on także porządkował tu swoje wzruszenia. Speszył się, gdy wszedłem: człowiek nie lubi być przyłapanym na gorącym uczynku.
    Nie zapytałem po co tu przyszedł. Może trudno by mu było powiedzieć prawdę. (…)
    Zawróciłem do drzwi. Nie chciałem przerywać mu intymnej rozmowy z ławkami. Przyszedł się z nimi pożegnać, cofnąć czas na zegarku. Przez chwilę jeszcze znaleźć się tam, dokąd już nigdy więcej nie wróci.
    • Źródło: Profesor na drodze, rozdział II Po dzwonku, op. cit., s. 21
  • (…) Szkoła jest ogromna. Łatwo pomieścić tu kawałek swego prywatnego losu. Może zawieruszy się w tłumie klas, nazwisk, dni?
    • Źródło: Profesor na drodze, rozdział VI W domu i w pracy, op. cit., s. 64.
  • (…) bliższym się staje nauczyciel, gdy pozna się go z różnych stron, uzupełni się jego charakterystykę drobnymi nawet szczegółami, podpatrzy się słabostki. Wtedy nawet, gdy chłopak podłapie dwóję przed końcem roku, można pogadać z profesorem, poprosić, żeby jeszcze raz zapytał. Zwłaszcza że się ma tę prezencję (…)
    • Źródło: Profesor na drodze, rozdział VII Nasze dziewczęta, op. cit., s. 68.
  • A może by tak napisać coś o nich. Ot tak, zwyczajnie, po prostu, niezobowiązująco, (…) Jak to w wakacje. Na skuterze. Że gdzieś sobie na przykład jadę, coś się popsuło…
    A na końcu koniecznie o Lalce. Jak to Kaszewski w przydrożnym rowie, po latach na chwilę znów poczuł się uczniem.
    Albo nigdy nim być jeszcze nie przestał.
    … Kawałek szyby, która wtedy wypadła ze zbyt energicznych drzwi, parę zeszytów, Grzegorek, Szymczak, Kaszewski… (…)
    … A może przeczytają to kiedyś, usłyszą, chociaż na pogrzeb się zlecą?
    A ja im tam, u góry, tym moim kochanym chłopakom w międzyczasie kursy pomaturalne załatwię.
    Bez egzaminu.
    • Źródło: Profesor na drodze, rozdział XVI Profesor na drodze, op. cit., s. 157.