Ewa Skibińska

polska aktorka

Ewa Skibińska (ur. 1963) – polska aktorka.

Ewa Skibińska (2008)
  • Atmosfera pracy i poziom kręcenia seriali jest daleko z tyłu za teatrem. Seriale robi się bardzo szybko, z dnia na dzień pisze się scenariusze, realizuje zdjęcia, a także wymienia aktorów. Ale z czegoś przecież trzeba żyć. Traktuję to jako zajęcie dorywcze, dodatkowe wobec pracy w teatrze, która jest dla mnie najważniejsza. Co nie znaczy, że lekceważę role w serialach. Podchodzę do nich bardzo poważnie. Dlatego za każdym razem, kiedy schodzę z planu, przeżywam stres, że odbyło się to wszystko tak szybko, bez dostatecznej liczby prób, martwię się o efekt.
  • Nie marzyłam, by zostać aktorką filmową i zawojować świat, kroczyć po czerwonych dywanach, w pięknych sukniach. Na początku myślałam, by jako aktorka skryć się za maską i parawanem, dlatego też zdecydowałam się na wydział lalkarski w rodzinnym Wrocławiu. Te studia jednak szybko mnie rozczarowały, więc za namową Igora Przegrodzkiego postanowiłam zdawać na wydział aktorski.
  • Pies pogrzebany był w tym, że w tym serialu tkwiłam przez trzy lata. Nie chodzi o to, że życie rodzinne, któremu poświęciła się moja bohaterka, wydało mi się nudne. Nawet gdybym grała panią ordynator, też po pewnym czasie poczułabym się zmęczona. Nie będą jednak ukrywać, że rola w serialu „Na Wspólnej” jest zdecydowanie ciekawsza. Już nie gram kury domowej, ale kobietę z perspektywami. Interesujące jest to, że ona gdzieś pracuje, że ma ochotę na znajomość z mężczyzną. Poznajemy ją w momencie, gdy w jej życiu zaczyna dziać się coś nowego.
  • Ponieważ zaczynałam z nadzieją, że będę chodzić po czerwonym dywanie i zdobywać Oscary, coś się mocno przewartościowało. Dzisiaj nagrody i splendor nie są moim celem. Zdecydowanie bardziej, jest nim zamknięcie się w jakimś laboratorium sztuki i prowadzenie dyskursu z samą sobą. Dowiadywanie się czegoś o świecie i sobie poprzez pracę. Przeżywanie przygody i pielęgnowanie w sobie istoty otwartej, normalnej, czasami dziecka. Nie chciałabym stracić kontaktu z młodszymi reżyserami, stać się od nich mądrzejsza, a raczej od nich dowiadywać się czegoś nowego i tym nowym nasiąkać. Nie chciałabym stać się wszechwiedzącą gwiazdą. Mogę być zabłąkanym dzieckiem na placu zabaw. A na koniec fajną, dziwaczną staruszką.
  • Praca na planie poprzedzona była okresem prób. Ale tak naprawdę rola rodzi się w domu, we własnej głowie, która jest celą aktora i jego warsztatem pracy.
  • W zasadzie każdą rolę w jakiś sposób odchorowuję. Ciężko jest z niej tak wychodzić. Długo jeszcze myśli są ogarnięte pracą. Aktor często zastanawia się, jakby zagrał to jeszcze raz, co można poprawić? Ale zawsze można wtedy napić się i jakoś to przetrwać.

Zobacz też: