Disco polo

polski gatunek muzyki popularnej, nurt muzyki tanecznej, charakteryzujący się łączeniem muzyki wiejskiej i ludowej z muzyką elektroniczną

Disco polo – gatunek muzyki popularnej będący nurtem muzyki tanecznej, powstały w Polsce w latach 80. XX wieku, w początkowym okresie istnienia znany jako muzyka chodnikowa.

  • Disco polo nie odradza się, bo nie zamiera; raczej trwa, trwa wielkie, niezmienne, nieruchawe jak smok wawelski czy Kościół katolicki, żywiąc się sokami witalnymi Polski B, C i D, a jego żywotność wydaje się mieć źródło właśnie w niepodatności na zmiany, nowinki technologiczne i obyczajowe.
Fanatic – jeden z pierwszych zespołów disco polo
  • Disco polo wciąż żyje! Ma się lepiej niż kiedykolwiek, przywdziało jedynie inne szaty. Jest w lepszej kondycji niż wówczas, gdy setki tysięcy Polaków zasiadało przed telewizorami w niedzielne przedpołudnie, by posłuchać o zupie Romana (wcale nie ministra), majteczkach w kropeczki albo o egipskich nocach.
  • Nie wiadomo, co właściwie złego zrobiła nam, Polakom, ta muzyka, która w paru skocznych dźwiękach, paru nutach wyśpiewanych przez rozmigdalonego kastrata miksowała bez ładu i składu nowe i stare czasy, kulturę wiejską z miejską, okarynę z kradzioną w rajchu yamahą, zasysając całe społeczeństwo w kompromitujący taneczny wir. Wielki upadlający korowód, wciągający głupich i mądrych, biednych i bogatych; pijanych od ciociosanu z pewexu i pijanych od wina Wino i wódki Wódka; wlokący nas przez wesela, pogrzeby i chrzty; wokół willi, wokół bloku i wokół familoku, aż pod sam dom zły.
  • Zrobiłam ten film z Michałem Arabudzkim i to on namówił wszystkich naszych bohaterów na udział w tym przedsięwzięciu. Najgorsza sytuacja miała miejsce, kiedy film był już skończony. Spotkanie z discopolowcami, którzy mieli autoryzować film, zostało umówione na ten sam dzień, w którym miała się odbyć kolaudacja w telewizji. Z jednej strony obawiałam się, że discopolowcy obrażą się i nie podpiszą zgody na udział w filmie, a z drugiej strony miałam na głowie Jurka Kapuścińskiego, ówczesnego szefa telewizyjnej Dwójki, który grzmiał, że nie wpuści disco polo do TVP, no chyba że film wyjdzie maksymalnie krytyczny. Sądziłam, że te sprzeczności okażą się nie do pogodzenia. Tymczasem, kiedy discopolowcy zobaczyli film, byli zachwyceni! Głównie chyba tym, że w filmie nie pojawił się żaden ekspert czy krytyk, który by mówił, że ta muzyka jest do dupy. Ale chyba także dlatego, że powiedzieli wszystko, co było dla nich ważne. Po południu, z duszą na ramieniu, pokazałam film Jurkowi, a ten po projekcji powiedział zachwycony: „No, wreszcie film, który tak im dowali, że disco polo zniknie!”. Wtedy po raz pierwszy przeszło mi przez myśl, że tak naprawdę istnieją dwie Polski, które nigdy w życiu się ze sobą nie dogadają.