Dan Petrescu
rumuński piłkarz i trener piłkarski
Dan Petrescu (ur. 1967) – rumuński piłkarz i trener piłkarski.
- Adam Kokoszka wszedł na boisko, gdyż jest naszym zawodnikiem.
- Ale w dniu, w którym wszystko sprzysięgło się przeciw nam, zaczynając od upału, nie było możliwe wygrać. Trener zwykle szuka wymówek po niewygranym meczu, ale mieliśmy trzy sytuacje sam na sam, gwizdano w pierwszej połowie spalone, których nie było.
- Cieszę się, że kibice rozumieją, iż poświęcam się dla Wisły w stu procentach. Najlepiej będzie, jak się im zrewanżuję wynikami. Wszystko inne to tylko czcza gadanina.
- Jeżeli zostanę, będę walczył i stworzę drużynę, która będzie walczyła w przyszłym roku. Cieszę się, że kibice są z drużyną do końca. Obiecuję im, że przyszły sezon będzie dla Wisły pełen sukcesów.
- Mam nadzieję, że nie muszę porównywać karier piłkarskich, ponieważ gdybym miał wymieniać moje osiągnięcia jako piłkarza, zajęłoby mi to wiele godzin. Szkoleniowiec naszych przeciwników prawdopodobnie musiałby ponownie się urodzić by to osiągnąć.
- Nie jestem zresztą zadowolony z wielu rzeczy po tym meczu. Zawodnicy Górnika grali tak, jakby czekali na kartki, może nie chcieli grać przeciwko Legii? Przed moim przyjazdem do Krakowa powinno się mi powiedzieć, że Legia musi zdobyć tytuł. Zostałbym w Rumunii. Wszystko jest robione, by to ona zdobyła tytuł. W naszych meczach rywale walczą o życie, doznają kontuzji, otrzymują kartki, a w następnym meczu są zmęczeni.
- Nie wiem, dlaczego cała drużyna zagrała tak słabo w pierwszych dwudziestu minutach. Było dobre boisko, wspaniała atmosfera i nic...
- Od pierwszego dnia w Wiśle powtarzam, że nie mamy szczęścia i nadal to podtrzymuję.
- Straciliśmy najlepszych piłkarzy. W klubie jest chaos. Człowiek, który mnie sprowadził, dyrektor sportowy, podał się do dymisji i nie mam z kim rozmawiać. Jeśli z tą drużyną zdobędę mistrzostwo, będzie to sukces piłkarzy, na których nikt nie stawia. To będzie cud!
- To nie tylko sprawa Wisły. To też kwestia mojego nazwiska. Jestem zdesperowany, by odegrać się za poprzedni sezon.
- W wielkich klubach nie ma cierpliwości. Cieszę się, że Wisła ma do mnie cierpliwość, że pozwolono mi pracować, myślę, że to zaprocentuje.
- Widziałem już wszystkie mecze Wisły i wiem, że Mauro to bardzo ważne ogniwo w zespole. Ten zawodnik nie ma wad. A jeśli nawet miałby coś poprawić, to sam mu to powiem, a nie przez dziennikarzy. Dostałem obietnicę, że kiedy ja będę trenerem, to piłkarzy będziemy kupować, a nie pozbywać się. Mauro Cantoro nie jest na sprzedaż.
- Wydaje mi się, że sędziowie są przeciwko Wiśle, tak wygląda to z mojej strony. Zwłaszcza w meczach wyjazdowych wygląda to fatalnie. Czuję się bardzo osamotniony w tej sytuacji.
- Z Dariuszem Wdowczykiem rozmawialiśmy o tym przed meczem. Powiedział, że klasa biznes jest dla niego za droga. Nie kupił mi biletu, więc nie jadę do Rumunii, chociaż chciałem odwiedzić Bukareszt na trzy dni.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
- Powiedziałem moim piłkarzom w przerwie w szatni: Nie jesteśmy na plaży tylko na „fucking derby”. Cracovia zagrała na 120 proc. swoich możliwości, a my straciliśmy gola po błędzie.