Camilo Cienfuegos

rewolucjonista kubański

Camilo Cienfuegos (1932–1959) – kubański rewolucjonista.

Camilo Cienfuegos (z prawe), 1959

O Camilo Cienfuegosie

edytuj
  • Był człowiekiem z ludu, typowym Kubańczykiem, inteligentnym, pełnym entuzjazmu, odważnym (…). Zaczął wyróżniać się już od pierwszej walki jako wspaniały żołnierz. (…) Był bardziej bezpośredni, weselszy, bardziej kreolski, mniej intelektualny niż Che [Guevara], był bardziej człowiekiem czynu, ale oczywiście był też bardzo inteligentny i upolityczniony (…) służył innym za przykład. jako dowódca wyróżnił się inicjatywą, zdolnościami i odwagą w wielu walkach. (…) Miał ponadto szczególną charyzmę. Jeśli patrzysz na portret Camila, jego twarz, brodę, to widzisz, że to wizerunek apostoła, jakiego zazwyczaj przedstawiają ryciny i malowidła; a przy tym był bardzo kreolski, bardzo komunikatywny i bardzo odważny. Nie mógłbym jednak powiedzieć, że był zuchwały. To znaczy był zdolny do bohaterskiego czynu, był odważny, ale nie był to ryzykant. (…) Nie miał tego przeczucia śmierci, tego fatalizmu, ale mimo to podejmował się najbardziej śmiałych i ryzykownych przedsięwzięć i nie dawał wrogowi żadnej szansy. Był to znakomity, urodzony partyzant.
    • Autor: Fidel Castro
    • Źródło: Frei Betto, Fidel i religia. Rozmowy z bratem Betto, tłum. Janina Perlin, Małgorzata Dołgorzewska, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1986, ISBN 8321108407, s. 335–336.
  • Fidel ustalił, że byliśmy głównymi szefami rewolucji i to w kolejności: Fidel, Raul, Huber Matos, Camilo i Che Guevara. Ale zaraz po pierwszych dniach triumfu, w pierwszych miesiącach 1959 roku, zaczął się źle wyrażać o Camilu. Mówił, że popełnił błąd, mianując go zwierzchnikiem sił zbrojnych. Że Camilo jest dandysem, że za dużo pije i że za bardzo lata za babami. Camilo był zaniepokojony pojawiającym się po rewolucji komunizmem. Dużo o tym rozmawialiśmy, ja i on. To bardzo ciekawe, że w ostatnim przemówieniu Camila z Pałacu Prezydenckiego, w akcie potępienia dla mej osoby, Fidel kazał mu przemawiać jako przedostatniemu, przed sobą, i wiadomo było, że miał mówić o mnie. A jednak nawet nie wymienił mojego nazwiska i zakończył przemówienie, wygłaszając słynne wersy Bonifacia Byrne’a o fladze. Kazano mi słuchać tego przemówienia w celi w Castillo del Moro i byłem zaskoczony, że nawet o mnie nie wspominał ani nie kazał stawiać mnie pod ścianą. Myślę, że to zdecydowało o wyroku śmierci na niego.