Bodo Kox

aktor i reżyser polski

Bodo Kox (pierw. Bartosz Koszała; ur. 1977) – polski reżyser, aktor, scenarzysta, dziennikarz.

  • Chowam się do szafy przed rzeczywistością, która czasem mi doskwiera. Niektórzy walczą z problemami, inni przed nimi uciekają. Izoluję się, kiedy czuję, że brak mi sił. Staram się przeczekać trudny okres i dzięki temu naładować baterie, żeby znów móc być aktywnym.
  • Interesują mnie postaci żyjące w konflikcie ze społeczeństwem. Ze względu na swoje uwarunkowania psychiczne od dziecka czuję, że nie należę do grupy. Nie pasuję do żadnej i bardzo dużo wysiłku kosztują mnie próby przystosowania się do innych, jeśli z jakichś względów decyduję się je podjąć. Pracuję jednak nad tym, żeby nie musieć się przystosowywać, a móc funkcjonować w społeczeństwie. Masy mnie zawsze przerażały – są często ślepe i głupie.
  • Nie chcę być jedną z owiec, która bez refleksji skazuje się na niepotrzebną rzeź. Jeśli musiałbym żyć w stadzie, wolałbym być latającym w kółko psem albo pasterzem. Mówi się, że wszyscy są równi. To bzdura. Jesteśmy uwarunkowani przez swoje pochodzenie, osobowość, predyspozycje i stopień inteligencji.
  • Reżyser jest często zakochany w swoim dziele i to sprawia, że popełnia więcej błędów.
  • Ten film jest takim pstryczkiem w nos. Wiele rzeczy, z których obecnie mam ubaw, albo których nie znoszę, które drażnią mnie potwornie, zostały w nim zawarte. Młodzi mężczyźni mieszkający w kawalerkach z betonu, pracujący w jakichś absurdalnych, nudnych firmach i marzący o używanym sportowym aucie, by móc zaszpanować przed jakąś „lolą”. Wszystkie te aktorki od siedmiu boleści, gwiazdy sezonu i telenowel. Te, które robią „wielką karierę”, której ścieżka prowadzi przez niejedno łóżko. Ci fantastyczni, awangardowi reżyserzy filmowi i teatralni. Ci wizjonerzy z permanentnym katarem i szklistymi oczkami. Wszystkim postawiłem pomnik. Mnie się przy okazji też dostało.
  • W Polsce nie ma zbyt dużo pieniędzy na produkcję filmową, ludzie nie chodzą do kina tłumami, więc producenci boją się ryzykować i stwarzać przestrzeń na coś, czego wcześniej nie było. (…) My wciąż jesteśmy zbyt grzeczni, boimy się narazić. Ale komu? Na szczęście wszystko się zmienia. Dochodzimy do ściany, której nie uda się rozbić narzędziami, jakie powstają obecnie. (…) Sądzę, że dopiero kiedy nasze pokolenie przejmie kontrolę nad systemem, poszerzy się wachlarz wykorzystywanych gatunków i form.

Zobacz też: