Belle Epoque

polski serial kryminalny

Belle Epoque – polski serial kostiumowy i kryminalny z 2017.

O Belle Epoque edytuj

  • Czasem ta oszczędność i teatralność ma efekt komiczny. Mamy oto laboratorium kryminalistyczne, w którym salkę, gdzie dokonywane są autopsje, dzieli kilkanaście kroków od miejsca badań (i rozmów objaśniających sprawy). Tam na stole leży sobie ciało sprzed trzech miesięcy, dodatkowo gnijące przez ten czas w wodzie, a tu nasi wymuskani bohaterowie nawet noska nie skrzywią, o chustce na twarzy nie wspominając. Widać, brzydkie odory ulotniły się na mocy jakiegoś cesarsko-królewskiego edyktu. (Może by tak dziś z krakowskim smogiem?).
    • Autor: Piotr Gociek, Niepiękna epoka, "Do Rzeczy", nr 9/211, 27 lutego-5 marca 2017, s. 44.
  • Czy coś w tym serialu jest godne polecenia? Kontrastujący, współczesny soundtrack i przejrzyście skomponowane zdjęcia. Da się na serial patrzeć, trochę trudniej się ogląda. Zwłaszcza o 21:30, gdy kryminał ma rozbudzać, a nie usypiać.
  • W „Belle Epoque” szok i niedowierzanie podczas wielkiego finału będzie towarzyszyć ci tylko, jeśli oglądając serial przy okazji wypełniasz zeznanie podatkowe i nie wyłapujesz połowy z tego, co dzieje się na ekranie. Od poszlak do twardych dowodów droga jest króciutka, znalezienie schematu, według którego działa seryjny morderca, zajmuje może 3 minuty. Co prawda w pierwszym odcinku mamy jeden (!) fałszywy ślad, ale jest tak oczywisty, jak to tylko możliwe – czyżby twórcy bali się zawierzyć inteligencji widzów? Efekt jest taki, że widzowie, zamiast tropić mordercę, szukają w serialu zagubionych gdzieś emocji, które obiecywała nam tak skutecznie poprowadzona kampania promocyjna. Niestety, podczas produkcji chyba za bardzo wzięto sobie do serca tytuł serialu i za fasadą pięknej epoki nie proponuje się nam – jak na razie – niczego interesującego.
  • Zwierz obejrzy jeszcze jeden odcinek bo jest ciekawy co do serialu wniesie Cielecka i pogłębienie tego osobistego wątku z życia bohatera. Jednocześnie jest zwierz ciekaw jaki będzie ten Kraków. Bo chwilowo bawimy się znów w tą piękną przeszłość gdzie co prawda są prostytutki ale wszyscy bohaterowie pochodzą z dobrych zamożnych domów. Gdzie praczki, pomywaczki i służące pojawiają się chwilowo tylko jako ofiary. Zwierz jest niesłychanie ciekaw czy w końcu klasy niższe naprawdę pojawią się na ekranie, czy będą miały emocje, czy będą tylko mówiły drewniane kwestie i wychodziły. Czy pojawi się żydowska ludność Krakowa – jak najbardziej wówczas obecna w życiu miasta. Zwierza intryguje, czy – skoro serial rozgrywa się w 1905 to dotrą do nas jakieś echa czy wspominki rewolucji. Czy w ogóle będzie to film o Krakowie polskim czy o Krakowie Cesarsko-Królewskim. Czy będzie to – jak wspominane kilka razy Ripper Street – połączenie serialu kryminalnego z przyglądaniem się nieco zapomnianym grupom społecznym, czy też będzie to serial detektywistyczny gdzie jest ładnie a wszyscy mieszkańcy miasta to dobrzy katolicy. Stąd też zwierz ma zamiar jeszcze na dwa, trzy odcinki przy serialu zostać. Jednak obawia się, że mimo szumnych zapowiedzi skończy się tak jak zwykle. Na produkcji, która bardzo chciałaby reprezentować europejski poziom i tak strasznie go reprezentować nie potrafi.