Łukasz Barczyk

polski reżyser, scenarzysta, producent, pedagog, aktor, montażysta

Łukasz Barczyk (ur. 1974) – polski reżyser, scenarzysta, producent; pedagog; także aktor i montażysta.

  • Byłem takim studentem, który nie za często chodzi na zajęcia. Raczej trójkowym.
  • Czy możemy w ogóle mówić o kontroli emocji czy zmysłów w naszej rzeczywistości? Żyjemy w świecie, w którym są one niezwykle intensywnie rozpędzone. W naszej cywilizacji są oczywiście ludzie, którzy nie mają z tym problemu i doskonale trwają w spokoju. Większość z nas jednak nie. Na każdym kroku cywilizacja stara się za wszelką cenę wyrwać kontrolę naszej świadomości i skierować ją do świata zmysłów, pragnień oraz podświadomości. Jeśli idąc ulicą jesteś atakowany wizerunkami nagich kobiet, to będąc heteroseksualnym mężczyzną, odbierasz nieustannie swoisty apel skierowany do twego instynktu. Cały czas trwasz w stanie lekkiego pobudzenia. Czy my to teraz kontrolujemy? Wydaje mi się, że już dawno nie.
  • (...) ja przede wszystkim nie mam poczucia, że film można improwizować czy wydyskutować.
  • Kiedy oglądasz film, masz (...) wszystko podane na tacy. Kiedy czytasz, głównie działa wyobraźnia. Tworząc scenariusz, staram się bardzo rzeczowo pisać, co się dzieje.
  • Kiedy patrzę na młodych ludzi i widzę, że są oni w stanie jednocześnie grać na komputerze, pisać e-maila, odbierać SMS-a, słuchać muzyki, oglądać telewizję i coś jeść, to wydaje mi się, że budowanie dla tych ludzi szkatułkowej struktury Sanatorium pod klepsydrą jest zwyczajnie głębokim absurdem. Oni tego nigdy nie przyjmą.
  • Myślę, że faceci zgubili swoje miejsce, zostali bardzo mocno zablokowani przez rzeczywistość, która wyjęła im oręż z dłoni i przestali być wojownikami. Już od ponad pięćdziesięciu lat w większości cywilizowanego świata, mężczyźni nie są wojownikami. Z drugiej strony kobiety stały się wojowniczkami dnia codziennego dużo bardziej niż faceci. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Najważniejsze jest to, co będzie. Może to prowadzić do jakiegoś totalnego otwarcia na te sfery, które były do tej pory obce mężczyznom. Nie wiem.
  • Oglądając dużo filmów, odkryłem także sporą ilość przenikań między rozmaitymi artystami, co z kolei mnie uwolniło i pozwoliło zrozumieć, że w naszym pięknym kraju, który praktycznie został pominięty przez postmodernizm, żyjemy w iluzji kina w rozumieniu autorskiego wykwitu, pojedynczego olśnienia zdarzającego się danemu artyście jeden, jedyny raz. Tymczasem kino, w którym wydarzyło się niemal wszystko, żywi się już same sobą (...).
  • (...) uważam, że celem filmu czy w ogóle sztuki jest wytworzenia sytuacji, w której komunikat kształtuje się samodzielnie u odbiorcy. Działa wtedy jak wirus albo szczepionka.
  • Wydaje mi się, że w ogóle jest kłopot ze scenariuszami. Dobrych scenariuszy nie mamy my, młodzi ludzie, bo trudno jest napisać dobry scenariusz, a nie za bardzo jest się gdzie tego nauczyć. Jest paru dobrych scenarzystów, ale oni nie piszą dla debiutantów. Ale dobrych scenariuszy brakuje również tym starszym filmowcom.
  • Zawsze było tak, że mój ojciec wybierał jakieś dobre filmy i sadzał mnie przed telewizorem. To były rzeczy typu W samo południe albo filmy Kurosawy. Wszystkie oglądane w telewizji, w dzieciństwie. Z kina pamiętam rzeczy typu Blues Brothers. Można powiedzieć, że na pomysł, aby robić filmy, wpadłem przypadkiem. Bardzo lubiłem je oglądać. Natomiast wydawało mi się to tak dalekie, jakby to święci robili filmy. Właściwie dopiero po liceum dowiedziałem się, że jest coś takiego, jak szkoła filmowa.
  • (...) zawsze chciałem zrobić film, który byłby kreacyjny i odrywałby się od rzeczywistości.

Zobacz też: