Kortez

polski muzyk, wokalista i kompozytor

Kortez (właśc. Łukasz Federkiewicz; ur. 1989) – polski muzyk.

  • Jak dostałem telefon, że mam jechać na Must Be the Music do Polsatu do Warszawy, akurat pracowałem w Biedronce. Byłem takim gościem, który jak była interwencja, to dzwonił po policję, czyli ochroniarzem. To raczej ci bogatsi lubią coś podwędzić. Mnie to wkurzało. Pozwalałem biednym coś tam zwinąć, bogatych goniłem.
  • Prawda jest taka, że siedząc w domu aż kipiałem z gniewu, że nie mogę w tym kierunku nic zrobić. Marzyłem o świecie, w którym są teatralne światła, słychać muzykę, chór oraz fortepian, ale musiałem wstawać skoro świt i iść kopać rowy. Wracałem nocą ubabrany po łokcie w błocie i łapałem coraz większego doła. W sumie nawet głośno nie narzekałem, ale wewnętrznie nie godziłem się z tym, że nie zajmuję się tym, co chcę robić, jednak musiałem jakoś utrzymać rodzinę. Przyszedł w końcu taki moment, że w życiu prywatnym wszystko zaczęło się sypać, co zauważyła moja siostra. Ona wiedziała, że piszę piosenki i coś tam tworzę, więc zgłosiła mnie do Must Be the Music.
  • I tylko takie teksty mają dla mnie sens, jedyny. Muszą być szczere i prawdziwe. Nie kumam, jak można wyjść na scenę i śpiewać, za przeproszeniem, o dupie Maryni. O czym mam mówić, jak nie o swoich przeżyciach i o tym, co przynosi każdy kolejny dzień? Bez względu na to, co przynosi.
  • Warto czasem popatrzeć na swoje zachowanie z boku. Poza tym nie uważam się za kogoś lepszego tylko dlatego, że wydałem płytę. W sklepie stoję w kolejce jak każdy, a gdy ludzie chcą mnie przepuszczać, bo jestem Kortezem, odczuwam normalne zakłopotanie. Czasami ktoś, kogo nie znam, chce sobie zrobić ze mną zdjęcie.
  • Na razie robię to, co kocham, mogę się z tego utrzymać, nie muszę zapieprzać na budowie. A najbardziej niesamowite w tym wszystkim jest to, że wcale nie patrzę na to jak na pracę. Nie wpadam też w samozachwyt i nie czuje się zajebistym gościem, który osiągnął wszystko. Każde doświadczenie jest kolejną lekcją. Nie wiem, co będę robił za dziesięć lat, nie wiem nawet, co będę robił za pięć. Nie wiem, czy w ogóle będę.